Page 116 - 09_LiryDram
P. 116

OPOWIEŚĆ WIGILIJNA
Gwiazda
Beata Żółkiewicz-Siakantaris
Od wielu lat święta spędzał samotnie. Nie znosił tego czasu, ale przecież on jeden nie mógł odmienić wiekowej tradycji.
A skoro nie mógł, musiał się jakoś przysto- sować.
Z matką i bratem poszło najłatwiej – miesz- kali daleko. Szybko zrozumieli, co kryje się w jego wymówkach. Nie nalegali. Brat miał swoje życie i liczną rodzinę. A matka? Choć wiedział, że cierpiała z powodu jego odda- lenia, instynktownie wyczuwał jednak, że rozumie go, być może, bardziej od niego samego. Nie myślał tylko o tym, że puste nakrycie na wigilijnym stole jego rodzinne- go domu dla matki nabrało bardzo konkret- nego znaczenia.
Znajomi też w końcu przywykli do jego grzecznych, ale odmownych odpowiedzi na zaproszenie do wspólnej wieczerzy wi- gilijnej. Znajomi, bo przyjaciół właściwie już nie miał. Kiedyś miał. Przynajmniej jed- nego. Przyjaźń się skończyła, kiedy Marek nie wrócił z zagranicy po ogłoszeniu stanu wojennego. Nie wrócił Marek, nie wróciła Nona. Marek został w Kanadzie, Nona we Francji, gdzie odbywała staż, po którym mieli się pobrać. Ślub miał się odbyć tuż po Nowym Roku.
Dopiero po paru miesiącach przyszedł list od Nony. Byli z Markiem w Quebec. Miesz- kali razem. Zrywała zaręczyny, przeprasza- ła, prosiła o zrozumienie i przychylność dla ich szczęścia. Kochają go oboje i oboje się o niego martwią. Pragną, by ich zrozumiał i wybaczył. Życie poplątało drogi ich trojga, oni do kraju w tej sytuacji nie wrócą, a tu – z dala od wszystkiego, co tam zostawi- li – zrozumieli jak bardzo są sobie bliscy. Podpis: Iwona.
To już nie jest moja Nona – pomyślał wtedy i nigdy na list nie odpowiedział. Oni pisali do niego jeszcze kilkakrotnie, i wtedy, gdy najpierw urodził im się syn i wtedy, gdy byli już po ślubie, ale on tych listów nigdy nie czytał. Nie odsyłał ich też z powrotem, po prostu wybierał ze skrzynki i spacero- wał do osiedlowego śmietnika. Ich też pró- bował wyrzucić z pamięci. To było jednak trudniejsze, niż początkowo sądził. Najtrudniejsza jednak była Wigilia...
***
Nona nie była jego pierwszą miłością. Może nawet nie była tak ważna, jak Danusia – tak myślał potem nieraz, nie wiedząc, czy to przebłysk prawdy czy też próba łagodze-
114 LiryDram październik-listopad 2015


































































































   114   115   116   117   118