Page 121 - 18_LiryDram-2018_d
P. 121
Recenzując książkę Bogusławski, czło- rym Hübner związany był aż do śmierci.
wiek teatru, warto w pierwszej kolejno- ści wziąć pod lupę życiorys jej autora. Nie bez powodu bowiem Zygmunt Hübner za- interesował się postacią ojca sceny drama- tycznej, który bez wątpienia stanowi dla po- tomnych, a w szczególności tych szczycą- cych się mianem jego następców, niezaprze- czalny autorytet. Za takiego następcę nale- żałoby uznać nie tylko człowieka związanego z teatrem, ale przede wszystkim działające- go na rzecz kultury narodowej, a tym Hüb- ner był z pewnością. Jego droga zawodowa przypomina ścieżkę samego mistrza. Naj- pierw aktor, później reżyser, w końcu dy- rektor współpracujący z teatrami w całej Polsce. Podobieństwo przejawia się przede wszystkim w wysokich ambicjach charak- terystycznych dla działalności obu twórców. Podejmowali się oni realizacji celów trud- nych do osiągnięcia, niewróżących trwałego sukcesu, celów jeśli nie z góry skazanych na niepowodzenie, to posiadających liche roko- wania na przyszłość.
Takim celem w przypadku Hübnera okaza- ło się zbudowanie w Krakowie sceny dra- matycznej, która nosiłaby miano jednej z najlepszych w kraju. W przypadku Bo- gusławskiego było to stworzenie pierwszej w historii polskiej sceny narodowej. Z ra- cji oczywistych poczynania Bogusławskie- go jawią się bardziej spektakularnie, lecz nie porównanie działalności artystów jest celem tych rozważań, a jedynie ukazanie występujących między nimi podobieństw. Łączyła ich wspólna idea. Idea teatru nie- obojętnego, teatru, który reaguje na bieżą- ce wydarzenia. „Teatr, który się wtrąca” – ten napis widnieje do dziś na gmachu Te- atru Powszechnego w Warszawie, z któ-
Ponieważ obaj żyli w burzliwych czasach, zadanie było zgoła niełatwe, chociażby ze względu na obowiązującą cenzurę. Niejed- nokrotnie narażony na kon ikty z władzą Bogusławski zmuszony był do przemyca- nia ukradkiem zakazanych treści, o czym najlepiej świadczy jaskrawy przykład Kra- kowiaków i Górali, opery napisanej w du- chu rewolucyjnym, pełnej aluzji i odniesień do napiętej sytuacji w kraju. A tę widać by- ło na ulicach Warszawy. Bogusławski upra- wiał teatr upolityczniony. Wiązała się z tym konieczność zadowolenia publiczności, któ- rą notabene ojciec teatru polskiego niezwy- kle szanował, a w pewnym sensie również wychowywał. Jego sztuki były punktem zapalnym, pozwalały widzom na re eksję o ówczesnej rzeczywistości. To podejście przypomina w pewien sposób wychowanie obywatelskie, jakie uskuteczniali poprzez teatr starożytni Grecy. Naśladowali oni rze- czywistość modelową po to, aby widzowie wyrobili w sobie umiejętność decydowa- nia, aby określili swoje poglądy, słowem, aby myśleli. „W tym kraju – pisze Hübner o społeczności przedstawionej w Krakowia- kach i Góralach – nie będzie zacofanych, pokornych i zalęknionych chłopów, jakimi chciała ich mieć szlachta, która na ciemno- cie ludu opierała swe panowanie”*. W isto- cie, o wiele łatwiej się rządzi i poniewiera ludem nieoświeconym.
Wystawienie Cudu mniemanego bezpośred- nio poprzedziło insurekcję kościuszkowską, co dowodzi niezwykłej siły teatru, za spra- wą którego obudziła się w społeczeństwie za- równo wola walki, jak i ogromne pokłady na- dziei na odzyskanie niepodległości. I o to wła- śnie Bogusławskiemu chodziło. Miał pewną
styczeń–marzec 2018 LiryDram 119