Page 35 - 18_LiryDram-2018_d
P. 35

mości czy polskości. Stąd te kwiaty z Bielan i marzenie o fryzie z ptaków, który miał być fryzem z gatunków żyjących w Polsce. To się akurat nie udało (słynny list do Rydla, w któ- rym pisze: „Kochany Lucku, ptaków nie mo- że być w Kościele Franciszkanów”). W tym przypadku on tak naprawdę przekłada na ję- zyk sztuki  lozo ę św. Franciszka, osadza- jąc ją w kontekście Polski. Trzeba powiedzieć o Wyspiańskim – on nigdy nie był zaintere- sowany rolą ilustratora, był interpretatorem,  lozofem, historiozofem, tak jak w projek- cie witraża Śluby Jana Kazimierza, gdzie do- konuje transpozycji całego kontekstu histo- rycznego na język sztuki. W każdym dzie- le Wyspiańskiego można tropić rytm Polski i sztuki – tych dwóch miłości.
Co zmotywowało pana do stworzenia bio- gra i Stanisława Wyspiańskiego? Czy od- najduje pan w jego twórczości coś szcze- gólnie bliskiego?
– Ja dochodziłem do Wyspiańskiego w zu- pełnie inny sposób. Oczywiście żyjąc w Kra- kowie, wychowując się tu, Wyspiańskiego widziałem od dziecka, ale dla mnie taką ab- solutną fascynacją i otwarciem na Wyspiań- skiego były studia – przeczytanie Studium o Hamlecie na teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. To jest zupełnie niezwykłe! Rozczytanie Hamleta przez Wyspiańskie- go (do dziś wciąż niezwykle współcześnie brzmiące) było dla mnie otwarciem na czło- wieka, który myślał sto lat wcześniej w ryt- mie absolutnie współczesnym. Najlepszym dowodem jest fakt, że Wajda swój pierw- szy spektakl Hamleta w Teatrze Wybrzeże w 1960 roku robił po lekturze Studium. Za- tem ja dochodziłem do Wyspiańskiego z jed- nej strony z tego nostalgicznego nurtu, po-
przez obrazy, ale później studia na teatrolo- gii wymusiły poznanie Wyspiańskiego w ca- łości. To po prostu fascynująca postać. Cza- sem mówię, że Wyspiański nie spał, tylko śnił. Miał dwa życia. Ta intensywność prze- żywania świata, sposób, w jaki to zapisywał (Listy Wyspiańskiego, które do dziś czyta się jak najlepszą literaturę) – wszystko to powo- duje, że jest to postać, którą chce się pozna- wać głębiej i stąd to zainteresowanie.
Na jakie dzieła prezentowane na wystawie sugeruje pan zwrócić szczególną uwagę?
– Dla każdego będą inne, więc to trudne pytanie. Może lepiej powiem, które mnie są najbliższe. Wydaje mi się, że spośród wszystkich najbardziej lubię Macierzyń- stwo z Helenami. To jest taki obraz, któ- ry gdzieś mam w pamięci od naprawdę wczesnej młodości i który stosunkowo czę- sto widywałem w oryginale. Do dziś, jak na niego patrzę, jest dla mnie absolutnie za- chwycający.
Również kartony witraży Kazimierza Wiel- kiego i Świętego Stanisława są dla mnie absolutnie wyjątkowe. Boję się użyć sło- wa „ulubione”. Chociażby cykl Widoków na Kopiec – trzeba je zobaczyć, tę zupeł- nie niezwykłą sytuację, kiedy człowiek ży- jący intensywnie do granic możliwości na- gle jest uwięziony i obsesyjnie maluje je- den widok.
Mam inną propozycję – gorąco zachęcam czytelników do odwiedzenia naszej wysta- wy i odnalezienia tego swojego rytmu pa- trzenia na Wyspiańskiego i odnalezienia tych swoich ulubionych dzieł.
Wyspiański, wystawa w Muzeum Narodowym w Krakowie, 28.11.2017 – 20.01.2019.
styczeń–marzec 2018 LiryDram 33


































































































   33   34   35   36   37