Page 81 - 03_LiryDram
P. 81

balkonie, tak by mogła z góry obserwować swojego Romea zostawiającego odcisk dło- ni na jej oknie.
Ślad wiecznej miłości przechodzącej z po- kolenia na pokolenie, tak samo jak wspo- mnienie Tristana i Izoldy. Zapyta ktoś; ale czemu, może służyć taka poezja szminki, haftowanych serwetek, ozdobnych bibelo- tów, czy sielskich obrazków? Daleka jestem od odpowiedzi na to pytanie.
Wychodzę z założenia, że sztuka sama znaj- duje swojego odbiorcę. Czyż nie jest tak, że kiedy pływamy po morzach i oceanach to rodzima rzeczka także zaliczana będzie do tego samego gatunku akwenu wodnego? Tyle samo różnorodności spotykamy w wy- dawanych rokrocznie książkach. Marta Cy- wińska będzie stawiać czasami ryzykowne odniesienia, prowokować wieloznacznością, bagatelizując niekiedy składnię, jak tu, w tym przypadku: księżniczka tak mocno spo- liczkowała rycerza, że aż odpadły jej ręce. Możemy domniemywać, iż autorka użyła celowo takiego skrótu myślowego, po to by stosowny przez nią specyficzny język wypo- wiedzi posiadał własną artykulację. Jakby szukała oryginalnego teatru słowa.
W wielu z tych wierszy odnaleźć można ślady dalekich podroży. Zwiedzanie muze- ów, inspiracje działami sztuki. Cały bagaż; na lotnisku, w samolocie, na innym konty- nencie. Przywiązana do niego, taszczy go wszędzie ze sobą, płacąc za wszystko wy- sokie cło. Jej kobieca natura staje się klu- czowym medium przez które teleportuje emocje do wierszy. Przepuszczone przez sito własnego doświadczenia z nieodpartą potrzebą poszukiwania i ciągłego opowia- dania o perypetiach miłosnych. Bywa przy
tym finezyjna, czasami zagadkowa jak tu, w wierszu poświęconym Paskalowi:
P na pożegnanie Paryża.. windą z wieży Eiffela pojechali do raju.
(...) nagle mam lat czterdzieści, ogród z kapeluszem na głowie...
z osiemnastowiecznego portretu,
a ja w muzeum w Crey dwieście lat w tej samej sukni (...).
Nieustanne wędrówki od postaci, do po- staci, przejścia z nastroju w nastrój, cha- rakteryzują się u niej potrzebą kamuflażu. W wierszu Dla P. napisze:
mieszkamy w domu świata, w pokoju Europy...
masz w dłoni moje zdjęcie oprawne w francusko-polska granicę...
Ja wydłużona na kanapie wybrzeża Bałtyku.
Rozczesuję warkocze drzewami Puszczy Białowieskiej.
Wspomnień podróżnych możemy poszukać także w Bajeczce o placu Pigalle, czy Chan- sonie. Albo w Pieśni Celtyckiej, w której otworzy niebo kluczem żurawi. Takich od- niesień jest bardzo dużo. Wspomnę jeszcze tylko o Mojej Bretanii, w której:
oddaleni o kilometry na tym samym łóżku, wtuleni twarzami w paprocie lasu...
do którego wchodzi się
przez drzwi bretońskiej szafy
W wierszu tytułowym Płanetnicy, wstydli- wie przykryje chmurą twarz i wtuli ją w sło- neczną pościel. W innym miejscu, zamieni
czierwiec 2014 LiryDram 79


































































































   79   80   81   82   83