Page 33 - ITReseller_czerwiec 2015
P. 33

Jobs – człowiek, który patrzył inaczej
Steve wjechał na
parking przed PARC,
centrum badawczym
Xeroxa w Palo Alto.
Zostaliśmy wprowadzeni do pomieszczenia wypełnionego sprzętem komputerowym,
który sprawił, że zaniemówiłem. (...) Zobaczyliśmy prymitywną wersję urządzenia – potem nazwaliśmy je myszką, drukarkę
i komputerowy monitor, który nie ograniczał się do tekstu i liczb, lecz potrafił także pokazywać rysunki i grafikę. Widzieliśmy także menu, z którego można było wybierać poszczególne pozycje myszką. Później Steve określił te wizyty w PARC jako „objawienie”. Był pewien, że właśnie tak wyglądać będzie przyszłość komputerów.
Steve dostrzegł jednak coś innego: komputer dla wszystkich. Podobnie jak chłopiec
w średniowiecznych Włoszech, który przybył do klasztoru
i odnalazł Jezusa, Steve odkrył właśnie „religię” przedmiotów przyjaznych dla użytkownika. Może zresztą czuł niedosyt
takich urządzeń już wcześniej,
a teraz wymyślił sposób, jak go zaspokoić? Steve – modelowy konsument, Steve – prorok udoskonalania produktu zobaczył lśniącą ścieżkę ku świetlanej przyszłości. Ta ścieżka nie miała być równa i gładka. Krocząc nią, Steve popełnił sporo poważnych, kosztownych, niemal fatalnych pomyłek. Wiele z nich przydarzyło mu się przez jego poczucie nieomylności, swego rodzaju upartą pewność, która wyrażała się dewizą: Robimy to po mojemu albo spadaj.
Jay Elliot i William L. Simon,
Steve Jobs: gdzie pada jabłko,
Wydawnictwo Bukowy Las, Wrocław 2011.
Inna tajemnica sukcesu polega na sku- pieniu się na niewielkiej liczbie pro- duktów (dotyczy to zwłaszcza telefo- nów). Amerykańska firma, w odróżnie- niu od konkurentów, nie wypuszcza nowych modeli co miesiąc. Przeciw- nie, każe na nie długo czekać – co naj- mniej rok. Umiejętnie podgrzewając w tym czasie atmosferę.
Klienci czekają zatem z wypiekami na twarzach, bo wiedzą, że za kilka mie- sięcy – zwykle na początku wiosny – pojawi nowy model. Steve Jobs nie był twórcą pojęcia rytm innowacyjny, ale doskonale je wyczuł i wykorzystał. Jest ono bowiem niesłychanie ważne za- równo dla pracowników firmy, jak i dla klientów. Chodzi o określenie takiego domyślnego okresu, kiedy pojawia się nowa wersja produktu. Dzięki temu co jakiś czas firma zyskuje przewagę kon- kurencyjną. Wiedzą o tym pracowni- cy, a więc dopinguje ich to do wytę- żonej pracy. Obowiązuje ścisła dyscy- plina. Ten termin jest sztywny, zarząd nie pozwala go przesunąć. Nie można powiedzieć: zrobimy to na czerwiec, a wtedy telefon będzie bardziej do- pracowany. Nie, nieodwołalnie ma być gotowy w marcu. I wszyscy o tym wie- dzą – również klienci. Dlatego wielu
że kupują telefony na rok. A potem bę- dzie nowy model.
Mistrzowski marketing
Wszystkie te czynniki składają się na mistrzowski marketing. Szef Ap- ple’a powiedział kiedyś przewrotnie, iż nie słucha, czego chcą klienci. Bo on nie proponował, ale narzucał. Wyprze- dzał swój czas, dostarczając na rynek produkty (lub usługi), których konsu- menci wcześniej nie chcieli – oni ich sobie nie wyobrażali. Dotyczy to za- równo komputerów iMac, iPodów, iPa- dów, iPhone’ów, jak i iTunes. Konferencje prasowe zapowiadające te produkty były zawsze wydarzeniami, na które świat czekał z zapartym tchem. Tymczasem sama prezentacja składała się z jednego slajdu albo dwóch. Ale Steve Jobs wychodził na scenę – nie- zmiennie w swetrze i dżinsach – i cza- rował publiczność. Przy każdej kolejnej wersji swych produktów zapowiadał, że teraz pokaże coś, co zmieni świat. I cały świat mu wierzył.
Paradoks polega na tym, że często by- ły to ciekawe aplikacje, ale nie przeło- mowe technologie. Tyle że dzięki sztuk- mistrzowi z Cupertino powstała firma kultowa. Był mistrzem tworzenia kaska-
z nich (głównie Amerykanie) zakłada, dy informacyjnej, czyli uruchamiania
nr 9-10 (267–268) • czerwiec 2015
iT Reseller 33


































































































   31   32   33   34   35