Page 41 - LiryDram_14-2017OK
P. 41

– Boże, nie, nie! – Matka prawie krzyknęła. – Nie rób tego!
– Co nie? – Henryk nie zrozumiał.
– To jest trudny utwór. On chce sobie po- móc, rozdzielić partię lewej i pomóc pra- wą... Czasami niektórzy tak grają. Ale przecież powinien już zrozumieć, powi- nien wiedzieć, że nie może! Że nic z tego nie wyjdzie! Nie, nie, kochany, nawet nie próbuj!
Ale Michał w pewnym momencie wypro- stował się, palce lewej dłoni wykonały zawrotny taniec i... uderzył w klawiaturę kikutem prawej! Fałszywe akordy zgrzy- tem wypełniły pokój. Połączył się z nimi niehamowany, głośny płacz matki. A na- stępnie raz za razem uderzenie banda- żami.
– Powiedz mu, żeby przestał! – krzyknął Henryk. – Powiedz mu! Przestań!
– Zostaw go! – zawołała, zwracając w jego stronę zalaną łzami twarz. – Nie widzisz, że jest szczęśliwy?!
Michał jeszcze raz poderwał kikut, wspa- niale wykonał końcowe takty palcami lewej dłoni i nastała cisza. Przez chwilę siedział nieruchomy, wreszcie wstał, wyprostował się i spojrzał na nich wzrokiem, w którym widać było radość i szczęście. Ukłonił się nisko, poły piżamy niby kolorowy frak mu- snęły parkiet. Wyprostował się i jeszcze raz ukłonił. Jednocześnie jakby patrzył gdzieś ponad nimi i na coś czekał.
– Kłania się nam? Nie rozumiem... – szep- nął Henryk.
– Ale ja rozumiem. On jest na estradzie. To był jego koncert. – Ścisnęła go za ramię. – Patrz, jest szczęśliwy. Rozumiesz, na co czeka? Brawo! Brawo! Bis! Bis! – zaczęła głośno krzyczeć, klaszcząc w dłonie. – Bra-
wo! Krzycz też! On czeka na oklaski po kon- cercie! Brawo! Bis! Bis!
– Brawo. Bis. Bis. – Henryk, zdezorientowa- ny, niepewnie zaczął mówić i klaskać.
– Brawo! Wspaniale! Wspaniale! – krzyczała matka. – Henryk, klaszcz, klaszcz, do dia- bła! Poczekaj, on chce coś powiedzieć... Pa- trzy na nas...
– Grałem! – wolno i wyraźnie powiedział Michał. Jeszcze raz ukłonił się i łzy jak wielkie paciorki zaczęły spływać mu po po- liczkach.
– Grałeś, kochany, grałeś wspaniale! – za- wołała matka, ale niespodziewanie jej en- tuzjazm zamienił się w trwogę. – Henryku, trzymaj go, on się przewraca!
Michał osunął się na parkiet, przekręcił na plecy. Obandażowany, prawy kikut sterczał prosto w su t.
– Grałem ! – wyszeptał.
styczeń-marzec 2017 LiryDram 39
Opowiadanie z tomu Bariery
i inne opowiadania współczesne


































































































   39   40   41   42   43