Page 112 - LiryDram_17-2017
P. 112

Więcej tu roztrząsanych szczegółowo py- 4Co zatem ocala człowieka przed po- tań, mnożonych zagadnień dotyczących
nikczemnego i występnego życia niż twar- dych wniosków przybliżających do odpo- wiedzi. Poziom skomplikowania tej kwe- stii, przecież dyskutowanej w łonie cywili- zacji europejskiej przynajmniej od czasów Platona, dzięki wirtuozerii Conrada otrzy- muje najlepszy z możliwych literackich kształtów: stylistyka tekstu (retoryczność), ukształtowanie narracji (gawęda) powodu- ją w efekcie, że nic tu nie jest jasne, jed- ne wypowiedzi oświetlają następne, inne przeczą im, niekiedy otwierając nową per- spektywę. Przekonująco buduje to atmosfe- rę bezpośredniego zaangażowania mówią- cych (narratora i protagonisty), ale także rozumowego nieogarniania spraw, ich wy- kraczania poza ludzką miarę, poza ludzkie pojęcie (jak napisał poeta: Lecz przerażenie większe porywa, / Gdy spojrzę w siebie, / Bezprawnych orbit spieniona grzywa / Jaźń mą kolebie). Nie ocala ani wspólnota cier- pienia (choć na moment Marlow jest nie- zwykle blisko z czarnoskórym załogantem), wydaje się mówić Conrad, ani dobrze wy- konywana „bardzo konkretna praca” (kolo- nizatorzy z Kurtzem na czele).
Bibliogra a:
padnięciem w moralną haniebność, co ra- tuje go przed licznymi szubrawstwami, co sprawia, że słaby, nieraz coraz bardziej milknący głos sumienia nie ulega zupełne- mu wyciszeniu? Conrad, rzecznik moral- ności ateistycznej, powracający z zasadni- czą regularnością do możliwości spełnienia się projektu umowy społecznej bez boga, jak kiedyś zauważył nieoceniony Zdzisław Najder, wydaje się bliski wypowiedzia- nym przez Marlowa zdaniom. Oto jedynym pewnym imponderabilium, które utrzymu- je ludzi w bezpiecznym dystansie od osta- tecznej deprawacji, jest „zbawienny strach przed skandalem i szubienicą, i zakładem dla obłąkanych. (...) Kiedy ich zabraknie, musi się człowiek oprzeć na własnej, wro- dzonej sile (...)”. Niestety większość z nas, jak przewidywał pisarz i co dobitnie una- oczniły kataklizmy XX wieku, cechuje mo- ralne skarłowacenie i zaniechanie. Może dlatego niepozbawiony sensu wydaje się wniosek o konserwatywnym światopoglą- dzie pisarza, który nie mając zaufania do moralnej konstrukcji jednostki, miałby wie- rzyć w ocalającą siłę instytucji państwa.
J. Conrad-Korzeniowski, Wybór prozy, przeł. H. Najder, K. Tarnowska, A. Zagórska, Wrocław 2015.
J. Conrad-Korzeniowski, Notatnik osobisty: ze wspomnień, przeł. H. Pustuła-Lewicka, Warszawa 2014.
Conrad wśród swoich: listy, dokumenty, wspomnienia, oprac., wstęp i przyp. Z. Najder, Warszawa 1996.
J. Conrad-Korzeniowski, O życiu i literaturze, przeł. M. Boduszyńska-Borowikowa, J. Miłobędzki, Warszawa 1974.
110 LiryDram październik–grudzień 2017


































































































   110   111   112   113   114