Page 14 - LiryDram_17-2017
P. 14

na wydziale malarstwa realizuję swoje młodzieńcze marzenia. Jak widać, nigdy nie jest na to zbyt późno. Piszę też własne- go bloga, robię biżuterię, wianki z jedwabiu i kompozycje kwiatowe.
Jesteś również znana jako animatorka i współtwórca grupy twórców Impulsjo- niści. Czy w związku z programem arty- stycznym i działaniami impulsjonistów są jacyś twórcy dla ciebie istotni? Czy są au- torzy, do których szczególnie często wra- casz i czy maja oni wpływ na twoją twór- czość?
– To prawda, jestem twórcą grupy impul- sjonistów i autorką słowa „impulsjonizm”. To słowo powstało na potrzeby multiwarsz- tatowości modernistów i myślę, że dobrze je oddaje. Moim zdaniem w XXI wieku ist- nieje potrzeba nazwania tego wielowarsz- tatowego aktu tworzenia – i ja właśnie to zrobiłam. Staram się też grupować wokół siebie ludzi, którzy używają wielu zmysłów i technik, łącząc je ze słowem. To niezwy- kli i ciekawi świata ludzie, kreujący własne światy. Warto się nad nimi pochylić, bo ma- ją potencjał i wielką wrażliwość.
W ubiegłym roku uczestniczyłaś w wy- mianie kulturalnej pisarzy z Polsk i Chin. Czy mogłabyś coś powiedzieć o poby- cie w Chinach i czy wpłynęło to na two- ją twórczość lub postrzeganie tego kraju? – W ultranowoczesnym, dwudziestomilio- nowym mieście Tianjin byłam po raz pierw- szy, choć Chiny, a właściwie Pekin, znałam już z moich LOT-owskich podróży. Było to jednak dość dawno. Współczesne Chi- ny zrobiły na mnie wielkie wrażenie przez swoją nowoczesność i tempo, w jakim roz-
wija się ten kraj. Ogrom budowli, techno- logie i rozmach – to robi wrażenie. Jednak ze smutkiem zauważyłam, że dzieje się to kosztem dawnych Chin, ich kultury i trady- cji. Szukałam odmienności kulturowej daw- nych Chin, a ciągle tra ałam na hałaśliwe miasto, jakich wiele na świecie – miasto z siecią marketów i sklepów znanych  rm. Wielkie centra handlowe pod ziemią, nie- skończenie rozległa sieć metra i superszyb- ka kolej, szkło, beton i aluminium... to tro- chę kiepska inspiracja dla poety. A jednak odnalazłam dawne Chiny w twarzach ludzi, w cichych zielonych zakątkach między do- mami, na tradycyjnym bazarze, w herba- ciarniach i małych lokalnych jadłodajniach na bocznych ulicach i w tianjińskich zauł- kach. Wielką zaletą mojej chińskiej podróży był kontakt z Unią Pisarzy Chińskich i bar- dzo interesującymi osobowościami literac- kimi, jakie tam poznałam. Nawiązałam też ciekawe kontakty i zaprzyjaźniłam się z za- proszonymi do Tianjin uczestnikami warsz- tatów z Europy i USA.
W Tianjin powstały także moje nowe wier- sze. Napisałam również reportaż z podróży – może kiedyś wydam go w książce.
Mówi się czasem, że książka składa się z dwóch części: z tego, co autor napisał, i z tego, czego nie napisał. Co powiesz o tej drugiej części w przypadku twoich książek? Jakiego tematu, który – być mo- że masz taki – dręczy cię i meczy, nie po- ruszyłabyś? Dotyczy to również wyborów autorów, których promujesz w ramach or- ganizowanych przez ciebie imprez i spo- tkań literackich impulsjonistów?
– Nie wiem, jak to jest z innymi autorami, ale ja nie mam wrażenia, żebym była udrę-
12 LiryDram październik–grudzień 2017


































































































   12   13   14   15   16