Page 144 - LiryDram_17-2017
P. 144

uparcie obrazuje też przesłanie bożonaro- dzeniowych świąt w szopkach, stawianych w tym czasie nie tylko w chrześcijańskich świątyniach, ale i w wielu domach, a nawet niektórych publicznych miejscach. Rodzą- cemu się właśnie nowemu życiu, małemu Jezusowi, towarzyszą wiernie wół i osioł – skromni, choć  zycznie ogromni w stosun- ku do nowo narodzonej ludzkiej istoty jej mniejsi bracia. To tylko tradycja... – my- śli, wpatrując się w swoją niewielką szop- kę, którą z jej dalekiej ojczyzny przywiózł niegdyś w podarunku któryś z bożonaro- dzeniowych gości. Tylko dlaczego, skoro ta- ka silna to tradycja, zdecydowanie ogrom- na wciąż część ludzkości uparcie traktuje swoich mniejszych braci tak bardzo przed- miotowo?
***
Życie jest doświadczaniem. I wyprowa- dzaniem wniosków z tego doświadczania. Każde nowe przebudzenie niesie nowe do- świadczenia, każde zaśnięcie utwierdza je w żywotnej pamięci. Tak budowana jest ży- ciowa wiedza.
Życie jest budowaniem wiedzy. Jest jej tworzeniem i oswajaniem.
***
Mniejsi bracia także żyją w doświadczaniu. I nie miejcie złudzeń, że nie wnioskują! Billy ma najwierniejsze na świecie oczy. Bil- ly nie jest jej własnością, nie należy do niej, ale kiedy na nią patrzy, wyraża całkowitą uf- ność i oddanie. Bo Billy ma dużo dobrego doświadczenia. Chociaż być może nie za- wsze tak było. Ona nawet nie wie, czy kie- dyś Billy nie został skrzywdzony. Wie tyl- ko, że teraz krzywdy nie doznaje, zażywając
przy tym całkowitej psiej wolności. Billy jest szczęściarzem, jak jej Felix, który szczęście nosi nawet w swoim imieniu i który zawsze podkreśla, że etymologia jego imienia zasa- dza się na tym, iż to on sam jest nośnikiem szczęścia wszędzie tam, gdzie go z otwar- tym sercem akceptują.
Billy jest szczęściarzem, bo ma swojego dyskretnego opiekuna. To nie jest ona, na- wet nie jej życiowy partner, który pierwszy odkrył i pokochał tego ich wspaniałego mniejszego brata. Nieraz się zastanawiają, jak bardzo Billy musi być owemu opieku- nowi oddany, skoro ich również traktuje jak swoich najlepszych przyjaciół, a prze- cież pojawili się w jego istnieniu znacznie później i nie są w kontaktach z nim tak bardzo regularni i odpowiedzialni jak tam- ten. A jednak Billy o cudownych oczach i jego dwie towarzyszki: Mawrula i Kanela, z którymi tworzy niewielkie, wierne sobie stadko, za każdym razem z radością ich oboje witają, a potem z oddaniem towa- rzyszą im w długich spacerach po parku, podczas których poważnie poczuwają się do ich ochrony, by w końcu bezapelacyjnie i zgodnie odprowadzić swoich większych braci pod same drzwi ich domu. Nawet sta- ruszka Kanela, która czasami powłóczy już nieco nogami*. Nawet ona w ten właśnie sposób pragnie odwdzięczyć się im za to ich – niewymuszone przecież jakimkolwiek zobowiązaniem – towarzystwo. A przecież w tym układzie „darczyńcami” są bardziej oni, ci mniejsi bracia: Billy, Mawrula, Ka- nela...
***
Życie jest darem. I umiejętnością poszano- wania tego daru. Mniejsi bracia nie rozwa-
142 LiryDram październik–grudzień 2017


































































































   142   143   144   145   146