Page 20 - LiryDram_17-2017
P. 20

18 LiryDram
październik–grudzień 2017
rzeka dzieciństwa
wspominam Świder – płytką, wartką rzekę
z piaszczystymi łachami i żółtawą wodą
gdzie w chłodnym cieniu, aż gęstym od mięty furkotały błękitem ważek lśniące skrzydła
moja rzeka dzieciństwa...
krętym, silnym nurtem pulsuje na skroniach ojca
tętni pod papierową skórą, gubi się w gęstwinie brwi dotykam jej i czuję drżący wysiłek ryby płynącej pod prąd ...słyszę śmiech – mama woła z brzegu
słońce rozbija wodę na miliony lśnień na rozgrzanych policzkach
dziwnie słone krople
wołam: tato, poczekaj!
puszczasz moją rękę, uśmiechasz się jak z zwykle trochę łobuzersko
i przepływasz w milczeniu...
sam... na drugi brzeg
przed odlotem
nieznośny żar tropików
lepi do ciała bluzkę lotniczego munduru
za chwilę wyrwani z drgającego upału lotniska
pić będziemy w szklanych kieliszkach business klasy czarne niebo nocy – z lodem oszronionych gwiazd
i księżyc nocny podróżnik i księżyc wieczny balownik posrebrzy dla zabawy
nity skrzydeł
Mojemu Ojcu, 3.10.2011


































































































   18   19   20   21   22