Page 24 - LiryDram_17-2017
P. 24

Wstrząsająca relacja... Śmierć obecna jest w wielu wierszach, autorka rozmawia, zwie- rza się, opowiada, wyjaśnia, podziwia: tej zi- my/ niespodziewanie/ zakwitły cmentarze.
I pojmujemy już, że pewność po stronie śmierci/ wielką niepewnością..., i wiemy, dlaczego hydra szpitala nie usypia nigdy... Pesymizm? Defetyzm? Raczej realna ocena swego miejsca w wędrówce, analiza drogi przebytej i wątła prognoza przyszłości. Za- stanawiam się, ile trzeba przejść, ile prze- żyć, ile przetrzymać, by tworzyć wiersze o takim napięciu wewnętrznym, o tak skon- solidowanej ekspresji, a równocześnie by nadawać im harmonijny, zdyscyplinowa- ny kształt, gdzie każde słowo staje się nie- zbędne, a kształt gra czny ostateczny. Na- suwa się proste pytanie: jakiej wiedzy po- trzeba, by tak pisać o życiu, o świadomości istnienia, o tęsknocie za wiecznością, o tej wyjątkowej, szczególnej sytuacji, ...kiedy kot mojej śmierci odchodzi..., ...pies moje- go życia dokazuje?
Czy są to tylko zanotowane spostrzeże- nia, notatki z obserwacji siebie w lustrze? Czy też wciąż ponawiane próby rozliczenia z Życiem, Losem, Przeznaczeniem, z Bo- giem, z Sumieniem?
Określenie „rozliczenie” uważam za eufe- mizm, uogólnienie przyczyn powstania tej właśnie niezwykłej poetyki – stwarzają- cej szansę poznawania siebie i spisywania wewnętrznych faktów psychicznych, inte- lektualnych istniejących w świadomości lub poza nią. Prawdziwa poezja potrzebuje analizy i syntezy równolegle.
Wysmukłą sylwetkę Anny Zelenay – pierw- szej damy Kłodzkich Wiosen Poetyckich z lat 1966–1969, wtedy w sukni koloru écru, pamiętam do dziś... Przymykam oczy
i już jestem w wieku XX w Polanicy, w Ląd- ku, w Kudowie, wśród wybitnych poetów, nie tylko z Polski. Wtedy jej cichą śmierć, a wcześniej wieści o ciężkiej chorobie prze- żywało wielu poetów. Tamte „dni darowa- ne” powracają w jednoznacznej, wzruszają- cej inwokacji: ...Droga Anno/ kuzynko nigdy nie poznana/ minęłyśmy się, minęły o całe pół wieku...
Za cechę wyróżniającą poezję Ewy Zelenay możemy uznać realizm obrazów z wyraź- ną skłonnością do odkrywania – ujawniania znaczeń symbolicznych... Poetka odchodzi więc pozornie od tematów ostatecznych, najwyższych. De facto sąsiadują one z mi- nikrólestwem przedmiotów pospolitych – codziennie użytecznych...
Urzekł mnie ten właśnie reizm – umiejęt- ność ukazywania rzeczy drobnych z naj- bliższego otoczenia, potrzebnych, niezbęd- nych: igły, torebki, żelazka, deski do pra- sowania, wieszaka, chustki w białe grochy, cukiernicy z łyżeczką,  liżanki, gumowej rękawiczki.
Nitka i „guzik od twojej koszuli” ustawio- ne w nowych sytuacjach lirycznych, niekie- dy wpisane w metafory, dotykalne, mate- rialne, znane nam i powszechne – tu sta- ją się motywami wiersza, składnikami wy- obraźni...
Odkrywamy ich istnienie i być może ina- czej będziemy je dostrzegać w swych do- mach. Edward Stachura niezbyt precyzyj- nie pisał niegdyś, że wszystko jest poezją. W wierszach Ewy Zelenay nawet przecin- ki, kropki i wielokropki służą urodzie ma- terii poetyckiej, przejrzystości architektury wiersza, jasności połączonych pojęć... Ska- la poruszanych tematów jest rozległa, do- tyka życia i śmierci, choroby i sił pozwala-
22 LiryDram październik–grudzień 2017


































































































   22   23   24   25   26