Page 40 - LiryDram_17-2017
P. 40

w świecie poezji niż w tym w realnym, nie równoważyło nawet specjalistyczne prawni- cze wykształcenie. Trop potwierdzała córka Ludwika, zdawałoby się świadek nie do pod- ważenia: „Kancelarię w Hrubieszowie pro- wadziła matka. Przeglądała wszystkie ra- chunki. Po przyjeździe do Zamościa musia- ła zaprzestać pracy anonimowego buchal- tera. Ojciec wstydził się, że żona prowadzi właściwie kancelarię, a nie on”1. „Znakomity znawca prawa hipotecznego Alfons Krauze, obywatel hrubieszowski, widząc bezradność ojca, zabrał się energicznie do porządko- wania kancelarii”2. „...Leśmianowie często cierpieli na brak pieniędzy. Wynikało to tylko z dziwnej, niezrozumiałej niezaradności Le- śmiana, który nie umiał gospodarować swo- imi notariuszowskimi, na pewno nie byle ja- kimi dochodami”3. Tyle mówią listy i wspo- mnienia świadków z epoki.
Dzisiaj zastanawiam się, czy i na ile dałem się uwieść mitowi niezaradnego prawnika, a przecież genialnego poety. Czy geniusz może wziąć się ot tak sobie, z niczego lub z byle czego? Sędzia Zbigniew Wiesław Za- lewski nie miał wątpliwości: „...pan rejent Lesman doskonale radził sobie na stanowi- sku notariusza. W przeciwieństwie do póź- niejszego okresu zamojskiego sam ukła- dał akta i załatwiał przeróżne sprawy oso- biście. Nie jest więc prawdą stwierdzenie, że nie znał się na zawodzie notariusza”4. Po latach, w liście do profesora Jacka Trz- nadla, i córka poety zmieni zdanie: „...pra- wie cały dochód szedł do Warszawy. Mamu- sia mówiła na nie [Dorę i Celinę]5 strikaza. Lekkomyślny konik polny. Chlapały forsą. Siedziały w Paryżu, na Riwierze. [...] Ojciec nie dopuszczał Matki dlatego do pilnowania urzędników. W tym bezpańskim rozgardia-
szu musiało dojść do katastrofy. Dora kur- czowo trzymała się Celiny. [...] A Celinie, która była niesłychanie leniwa, było to na rękę. Mieszkanie, opierunek i jedzenie za darmo, no i wspólne  irty”6.
To pytanie musi paść: niezaradność, zawie- szenie nad ziemią czy szastanie pieniędz- mi, by zapewnić beztroskie życie byłej i ak- tualnej kochance? Jeśli tak, to kosztem ro- dziny, trzeba dopowiedzieć. Sędzia Sądu Okręgowego, do którego obowiązków nale- żał nadzór nad notariatami, zarabiał w la- tach 20. XX wieku 700 zł miesięcznie, pod koniec lat 30. – 1000 zł. Notariusz mógł uzyskać przychód, pomijając lata kryzysu 1930–1932, pięcio-, siedmiokrotnie więk- szy. Pracownicy notariatu Leśmiana w za- leżności od stażu pracy otrzymywali od 100 do 200 zł miesięcznie. Pod koniec lat 30. referent w notariacie otrzymywał 380 zł, a zastępca notariusza 4500 zł brutto, ale musiał z tych pieniędzy opłacić wszyst- kich pracowników, pokryć koszty funkcjo- nowania kancelarii7. To naprawdę były du- że pieniądze, nawet jeśli część z nich szła na pensje urzędników notariatu, zakup nie- zbędnych materiałów i opłatę czynszu.
W lipcu 1929 roku wpłaty z zawieranych transakcji na rzecz „notariusza Lesmana” wynosiły 14 815,40 zł!, w sierpniu – 8223,85 zł, we wrześniu – 5700 zł, a w grudniu te- go roku, już po defraudacji Adamowicza, za- stępcy Leśmiana, aż 22 237,70 zł8! Przypo- mnijmy: rok 1929 to ten, kiedy w sierpniu urząd skarbowy w Zamościu wykrył mal- wersację Władysława Adamowicza, zastęp- cy notariusza. Ogólnie mówiło się o zdefrau- dowaniu przez niego 30 000 zł. Najpewniej suma była jeszcze wyższa, część kwoty Ada- mowicz przecież zwrócił.
38 LiryDram październik–grudzień 2017


































































































   38   39   40   41   42