Page 41 - LiryDram_17-2017
P. 41

Raptowny grudniowy wzrost przychodów aż na 22 237,70 zł zapewne wynika z te- go, że Leśmianowi umożliwiono objęcie drugiego notariatu po śmierci rejenta Mo- rawskiego, aby ułatwić mu spłatę ukra- dzionych przez Adamowicza kwot. Mimo tej rzeki wpływających pieniędzy o kłopo- tach  nansowych rodziny Leśmiana mówi- ła duża część osób wspominających poetę zarówno w Hrubieszowie (1918–1922), jak i w Zamościu, przed defraudacją i wcze- śniejszym włamaniem do notariatu w nocy z 2 na 3 listopada 1927 roku. Teresa Bodys, powołując się na pismo naczelnika urzędu śledczego w Lublinie, twierdzi, że podczas włamania zrabowano pieniądze i depozyty również na wartość ok. 30 000 zł9.
Mimo tych wszystkich komplikacji  nanso- wych mit niezaradności Leśmiana wydaje się nie do utrzymania. W sytuacjach trud- nych, ważnych potra ł dokonywać myślo- wych kombinacji – młodzież by powiedzia- ła – alpejskich! W 1920 roku, walcząc o ko- rzystne przepisy wprowadzanej właśnie „nowej taksy rejentalnej”, potra ł zmobi- lizować nie tylko miejscowych urzędników (pisarza hipotecznego Zygfryda Krauzego, prezesa Sądu Okręgowego Romualda Jaś- kiewicza), lecz i posłów na sejm, prezesa Związku Rejentów Zborowskiego10.
Inny przykład: „...od 1 października powsta- je w Zamościu rejentura hipoteczna, którą chcę pozyskać, a którą ci i owi chcą oddać komuś innemu. Otóż chodzi o poparcie mo- jej kandydatury u Ministra Sprawiedliwości – S. Nowodworskiego11. Mam poparcie pre- zesa Sądu Okręgowego i apelacyjnego, ale Grymiński ma swego kandydata i zamierza zrobić wszystko, ażebym owej rejentury nie dostał. Otóż proszę Was bardzo – bardzo –
jeśli to jest możliwe – o wpływ na Nowod- worskiego przez kogoś z Narod. Demokr., na przykład przez Teodorowicza12, którego, zda się, znacie – lub wreszcie przez Wojcie- chowskiego13 lub przez inne osoby według Waszego wyboru. Sprawa wymaga pośpie- chu. Dajcie mi w każdym razie znać, czyście cokolwiek zrobili, abym wiedział, co mam czynić”14.
Trzeba przyznać, nie każdego stać na ro- szady tak wysoko postawionymi  gurami, żeby uzyskać korzystny dla siebie rezultat. Skoro walcząc o hipoteczną rejenturę, po- tra ł być do tego stopnia przenikliwy w wy- przedzaniu faktów, upada utarta opinia, że był prawniczym niezgułą, niepraktycznym, nieżyciowym outsiderem. Dlaczego więc stał się bohaterem tragedii, która przyśpie- szyła jego śmierć?
Włamania do notariatu z 2 na 3 listopada 1927 roku nie mógł przewidzieć, choć po- winien był wiedzieć, że najwłaściwszym miejscem na przechowywanie gotówki i cennych rzeczy jest jednak bank, nie ka- sa pancerna w swoim biurze. Jeśli chodzi o defraudację Władysława Adamowicza, nawet gdyby Leśmian co jakiś czas kontro- lował swego zastępcę – przecież żaden szef codziennie tego nie robi – efekt byłby po- dobny. Jeśli złodziej chce ukraść, znajdzie sposób. Leśmian był intelektualistą wyso- kiej klasy, może zanadto ufnym, beztro- skim, może zbyt nonszalancko traktował zawód notariusza, ale nie ulega wątpliwo- ści, że tra ł na łajdaka. Także urząd skarbo- wy w Zamościu wykrył malwersację dopie- ro po pewnym czasie. Pilniejsze zajmowa- nie się notariatem, częstsze kontrole sze- fa spowodowałyby tylko mniejsze straty. To wszystko, co mógł osiągnąć.
październik–grudzień 2017 LiryDram 39


































































































   39   40   41   42   43