Page 43 - LiryDram_17-2017
P. 43

ny!) list nie miałem odpowiedzi. Będę zmu- szony przypomnieć mu [o] długu, bo mi w tej chwili każdy grosz jest potrzebny”19. Choroby znajdują potwierdzenie w za- świadczeniach lekarskich: w roku 1924 wy- kryto u poety „nieżyt obu szczytów płuc- nych, ogólną niedokrwistość” ze wskaza- niem wyjazdu „na co najmniej 3-mies. ku- rację”. W Monte Carlo (1925) „katar płuc, silny kaszel, częste krwotoki”. W 1926 roku „obustronną gruźlicę płuc”, w 1928 „nieżyt żołądka i jelit”, w 1930 „katar grubych ki- szek”, w czerwcu 1932 przyszedł pierwszy atak serca, 31 sierpnia – drugi . To wszyst- ko każe myśleć o „beztroskim urlopowa- niu” inaczej, nawet jeśli w jakiejś części ta- kie mogło być.
Na rewizję zasługuje także opisywana wie- lokrotnie niechęć poety do Hrubieszowa i Zamościa. Czy naprawdę chodziło tylko o te miasta?
List do Franciszka Kvapila z 13 grudnia 1921 roku: „Z prawdziwą radością odczy- tywałem przysłane mi z daleka słowa, któ- re tak bratnio i przyjaźnie brzmiały w głu- chym i nieznośnym zakamarku [w Hrubie- szowie], z którego już od dawna chcę się wyrwać, ale – jak dotąd – nie mogę”21. List z Monte Carlo do Zenona Przesmyc- kiego z 5 marca 1925 roku: „Do Zamościa strasznie mi się nie chce wracać – jest to po prostu dramat dla mnie. [...] Urlop mój (dwa razy przedłużony) już się kończy, bę- dę wkrótce w Warszawie. [...] Jeszcze mam dni kilka przed sobą – może zdążę wygrać, w przeciwnym razie będę grał raz jesz- cze u Czerwen [?]. Rosjanie są tu w mo- dzie. Wszędzie śpiewają piosenki rosyjskie – balet rosyjski – opery rosyjskie, symfo- nie kompozytorów rosyjskich, nawet ubra-
nia damskie (<cazaq>[?]) też według mo- dy rosyjskiej. O nas – ani słychu. [...] Dowiedziałem się tutaj, że odkrycia Woro- nowa są absolutnie stwierdzone i na po- rządku dziennym. [...] Genialny to czło- wiek. – Szkoda, że Moskal, a nie Polak, nie mamy ani jednego wielkiego biologa”22. Przy okazji wychodzi patriotyzm Leśmia- na i odpowiedź na pytanie, kim był, kim się czuł. Nurtuje to (chyba z niewiedzy!?) wielu i po żydowskiej, i po nonszalancko-liberal- nej stronie, która z łatwością przypominają- cą dezynwolturę potra  produkować wymy- ślone opinie. Rozmydlać nawet najbardziej oczywiste fakty. Ostatnio gdzieś wyczytałem, że Leśmian jest żydowskim poetą. Przyjmu- jąc tę konwencję, dodałbym: i Kopernik też! W przypadku poety, pisarza sprawa jest ba- nalnie prosta: decyduje język, w którym myśli i pisze! Łukasz Michalski dopytuje: czy mógł zostać rosyjskim poetą23? Zaczynał przecież od wierszy pisanych w języku zaborcy. I ta te- za pachnie jakimś kulturowym lewactwem (jeśli fakty nie zgadzają się z rzeczywistością, tym gorzej dla faktów!) i zupełnie bezsen- sownie. Kim mógł czuć się ktoś, kto siedział za Polskę w carskim więzieniu, był wychowa- ny w polskiej, inteligenckiej, patriotycznej ro- dzinie o korzeniach żydowskich? W rodzinie, która przyjęła katolicyzm?
Ale wróćmy do dramatu powrotów do Za- mościa.
List do Edwina Herberta z 15 października 1931 roku: „Pan Przyłuski wie o tym, jak mi beznadziejnie źle w Zamościu i czym są dla mnie słowa Panów – słowa prawdziwie ser- decznego uznania i pokrewnych dążeń”24. List do Zuzanny Rabskiej z 6 marca 1934 ro- ku: „Kochana i droga, i bardzo droga Pani Zuzanno! Po trzech miesiącach niebytności
październik–grudzień 2017 LiryDram 41


































































































   41   42   43   44   45