Page 29 - 02_LiryDram
P. 29

Rzec po norwidowemu (sic!), cytując za Zawsze wtedy mam widzenie
narodowej, polskiej duszy.
Dusza mi się ta objawia
Nie w zamęcie, nie w wybuchu, Ale w jakimś idealnym, Postępowym wiecznym ruchu.
Ruch tej wolnej chce przestrzeni,
By roztoczyć rytm wspaniały, Jakichś ornych pól szerokich. Jakichś pól ogromnych – chwały. (...)
Moją wieloletnią fascynację Chopinem ubo- gacam w pasji krytyka i badacza literatury nieustanną analizą komparatystyczną ro- zedrganych emocjonalnie innych, powiąza- nych z nim postaci na pograniczu cywiliza- cji artystycznych: tam, gdzie Wschód styka się z Zachodem, historią Wielkiej Emigracji, a w szczególności wyjątkowo dramatyczne- go losu Norwida. Pomieszkiwałam w okolicy Nohant, jadałam wówczas zgodnie z ulubio- nym menu Chopina, nie zniechęciła mnie nawet pularda i rosołek, kakao z prawie przezroczystym croissantem dzień w dzień. Sypiałam w pościeli w pięciolinie, albo w klucze wiolinowe. Ze snu budziły mnie dźwięki zabytkowego fortepianu.
Mało tego... a jeszcze...
W poetyckiej bibliotece mojej pamięci „Fortepian Szopena” z byronowski-beren- gerowskim mottem zajmuje miejsce szcze- gólne. A przecież historia autentyczna za- inspirowała poetę! Jak podaje Stanisław Cywiński w dniu 19 września 1863 roku, po nieudanym zamachu na generała-guber- natora Warszawy, hr. Berga, którego doko- nano strzałami z okna pałacu Zamoyskich,
Byronem: „La musique est une chose étrange”. Szczególnie, gdy jest pierwszą z natur. Chopin natury miał przynajmniej dwie. Był też par excellence – inkarnacją poezji – człowieczo, artystycznie, kapry- śnie, w zatraceniu, ku nieśmiertelności. Takim widział go Cyprian Kamil Norwid składając mu jedną z ostatnich wizyt w Pa- ryżu:
On, w cieniu głębokiego łózka z firankami, na poduszkach oparty i okręcony szalem, piękny był bardzo, tak jak zawsze, w naj- powszedniejszego życia poruszeniach ma- jąc coś skończonego, coś monumentalnie zarysowanego... coś, co albo arystokracja ateńska za religię sobie uważać mogła była w najpiękniejszej epoce cywilizacji greckiej – albo to, co genialny artysta dramatycz- ny wygrywa np. na klasycznych tragediach francuskich, które lubo nic są do starożyt- nego świata przez ich teoretyczną ogładę niepodobne, geniusz wszelako takiej np. Racheli umie ją unaturalnić, uprawdopo- dobnić i rzeczywiście uklasycznić...
Jak zatem poskramiać drugą naturę języ- kiem nauki i czynić podmiotem rozważań, by nie zaćmić jej przeintelektualizowanymi frazesami, typowymi dla wypowiedzi lite- raturoznawców, których tu krytykuję jako literaturoznawca właśnie? To poezja fine- zyjnie odsłania WŁAŚCIWĄ stronę francu- skości czy też polskości Chopina. Tej ostat- niej broniła Maria Konopnicka w wierszu „Gdy polonez chopinowski”:
Gdy polonez chopinowski tajne struny serca ruszy,
luty 2014 LiryDram 27


































































































   27   28   29   30   31