Page 31 - 02_LiryDram
P. 31
myślami przenosiłam się do wyimaginowa- nego salonu księżny Sapieżyńskiej oraz Del- finy Potockiej – tam gdzie Chopin regularnie bywał, epatował, wzbudzał zazdrość i zawiść, pozwalał się adorować, niczym w niestety za- pomnianym wierszu Artura Oppmana „Kon- cert Chopina”:
Więc siedli emigranci, by słuchać Chopina. Fortepian milczy jeszcze jak senna syrena. Jeszcze w zmarłych melodyj zatopiony echa. Smętną bielą klawiszy jakby się uśmiecha. Gotów oddać się znowu tej słodkiej tyranii Która rwie go na błękit, zabija w otchłani.
Każe mu być aniołem albo szaleć w walce – I czeka na widmowe, pieszczotliwe palce. (....)
Chopin ożywiony. Jego palce były zwinne, potrafił zagrać tę samą nutę w rozmaity sposób. Ściągnięte brwi, grymas cierpie- nia, absolutna koncentracja. Fortepian, któ- ry pod jego dotykiem zaczynał żyć swoim własnym życiem, przemawiał językiem nie- skończoności. Jego ciało było wątłe, efeme- ryczne. Wzrok pań zgromadzonych licznie w salonie przyciągały bujne włosy, wydat- ny nos, kapryśne usta. Wieczny samotnik
Pocztówka z kolekcji Ewy i Kazimierza Cywińskich.
luty 2014 LiryDram 29