Page 52 - 02_LiryDram
P. 52
Wiele wierszy Broniewskiego dotyka ro- mantycznych miłosnych uniesień. Czy Pana zdaniem poeta był „architektem swo- ich spraw” czy też „straceńcem własnych uczuć”? Co oznacza stwierdzenie, że „Bro- niewski kochał tak, jak kocha poeta”? Broniewski był przede wszystkim zakładni- kiem swoich wyborów ideowych. I ja przyglą- dam się jak świat, historia, jego los odbijał się w jego twórczości. On był patriotą w najszla- chetniejszym wymiarze tego słowa, gotowym do poświęcenia własnej twórczości i życia oj- czyźnie. Jednocześnie człowiekiem lewicy, so- cjalistą w rozumieniu najprostszym, sprowa- dzającym się do przekonania, że jeśli komuś jest gorzej niż mnie, jeśli jakiemuś człowieko- wi dzieje się krzywda, muszę stanąć po jego stronie, nawet gdyby oznaczało to dla mnie problemy. Próbowano po latach przykleić Bro- niewskiemu gębę komunisty, ale to nie było prawdą, on nigdy komunistą nie był. Po pro- stu wierzył w XIX-wieczne socjalistyczne ide- ały, które komuniści zdeptali i zmienili w ide- ologię, mającą podporządkować im świat. Los człowieka był im całkowicie obojętny.
A co znaczy, że kochał jak poeta? Tyle, że czasem kochał jak wariat, wielbił bezgra- nicznie, bez oglądania się na konsekwencje i uczucia innych, że każdą kobietę, którą ko- chał, czynił swoją muzą, opiewając w wier- szach i idealizując. I że był jej wierny... oczywiście tak długo, jak długo był w stanie wytrzymać. A nie był w stanie za długo.
W swojej książce nawiązuje Pan często do problemu alkoholizmu Broniewskiego, cytując chociażby słowa towarzyszy jego pijaństwa: Międzyrzeckiego, Mieroszew- skiego i Weintrauba. Czy, Pana zdaniem, winą za przypadłość poety można obar-
czyć matkę, która – pragnąc zatrzymać swojego dorastającego syna w domu – co wieczór przynosiła mu karafkę wódki? Czy też po prostu nadużywanie alkoholu było kwestią słabego charakteru poety? A może istniały inne przyczyny?
Na to – pewnie jak zwykle – złożyło się kil- ka przyczyn. Matka rzeczywiście próbowała w taki sposób zatrzymać w domu syna, żeby nie „lamparcił się” po mieście, ale to był tylko wstęp. Znacznie większy i decydujący wpływ na alkoholizm Broniewskiego miało wojsko, w sumie pięć lat spędzonych w oko- pach, najpierw w legionach, później podczas wojny polsko-sowieckiej. W wojsku alkoholu nie brakowało i nie brakuje nigdy. Pije się na odwagę, żeby stłumić stres i wątpliwości, pije się z nudów, żeby zabić czas. Nigdy nie jest tak, że walki trwają cały czas, wojna to także długie okresy wyczekiwania na kolejną bitwę. Wtedy się pije, gra w karty i uwodzi panny. To wszystko było w życiu Broniew- skiego. Jestem przekonany, widać to zresztą w dzienniku poety, prowadzonym w okresie wojny polsko-sowieckiej, że z wojska wy- szedł już jako człowiek dotknięty chorobą alkoholową. Potem to już tylko się rozwijało, bo okazji nie brakowało. Odzyskaną wolność trzeba było przecież uczcić, a środowisko li- terackie nigdy nie wylewało za kołnierz.
W 1942 roku armia Andersa sukcesywnie opuszczała tereny Związku Radzieckiego. „W sierpniu polscy żołnierze wyruszyli koleją do Krasnowodzka nad Morzem Ka- spijskim, a stamtąd wodą do portu Pahla- wi i dalej, przez Iran do Iraku, a potem do Palestyny.” Jak poeta oceniał kilkumie- sięczny okres szkoleń na irackiej pustyni i późniejszy dwuletni „przymusowy urlo-
50 LiryDram luty 2014