Page 70 - 02_LiryDram
P. 70

Uważność jest
najważniejsza
Jesteśmy debilnym, łatwym do zmanipulowania motłochem,
a z drugiej strony potężną, wspaniałą, kosmiczną siłą, która jest w stanie tworzyć rzeczy niebywałe.
Z Jackiem „Budyniem” Szymkiewiczem rozmawia Hanka Wójciak
Jacku, pamiętasz swój pierwszy występ?
Kiedy chodziłem do przedszkola nauczyłem się piosenki z bajki o Sindbadzie Żeglarzu. Śpiewałem ją, usłyszała mnie pani przed- szkolanka i bardzo jej się spodobało. Popro- siła, żebym zaśpiewał dla wszystkich. To był mój pierwszy występ. Poza tym od małego, gdy w pobliżu znajdowało się urządzenie, które wydawało dźwięki – zamieniałem się w autystyczne dziecko – wszystko inne prze- stawało dla mnie istnieć. Daj mi flet prosty i możesz wyjść z pokoju.
A skąd u Ciebie taka niezwykła łatwość im- prowizowania? Chodzi zarówno o lekkość w łączeniu rejestrów głosowych – Twoje wspaniałe, dzikie wokalizy, prowadzenie koncertów, dialogowanie z ludźmi...
Nie jestem wykształconym muzykiem, na improwizacji się nie znam, ale improwizacja jest sztuką swobodnego peplania, bez utraty poczucia wątku albo utraty łączności z rdze- niem energetycznym w samym sobie, co po- woduje, że się jest z improwizacją cały czas.
I to bardziej nawet chyba dotyczy słucha- cza, chociaż dobrze jest, gdy ten rdzeń jest wspólny i dla artysty i dla odbiorcy. Jestem gadułą. Ze mną można gadać i gadać. Stoję i gadam, siadam i gadam – cały czas gadam, więc może to się stąd bierze? A instrumenty muzyczne i w ogóle dźwięki to już jest tylko inny język.
Wcześniej miałeś obok siebie bandę świ- rów na scenie, teraz koncertujesz solo. Trudno było przestawić się na program Supersam?
Kiedy zacząłem jeździć jako Supersam gry- wałem koncerty dla trzech osób w miejsco- wościach, których nazw nie pamiętam. To były naprawdę dosyć wzruszające momen- ty. Po latach grania z zespołem Pogodno, na który przychodziła masa ludzi i gdzie panował absolutny szał, ten sam chudy łysy, już bez zespołu, z samą gitarą, gra w domu kultury dla trzech osób, z czego dwie wiedzą na co przyszły, a trzecia wy- chodzi w połowie. I ja stoję i muszę dojść
68 LiryDram luty 2014


































































































   68   69   70   71   72