Page 23 - 06_LiryDram
P. 23

mnie prowadzi długie rozmowy telefonicz- ne. Mam zwyczaj, że nie zwracam nikomu uwagi. Nie wychowuje ludzi i nie pouczam. Zwłaszcza dorosłych. Dlatego w milczeniu cierpię katusze i wtedy wspomagam się li- teraturą. Niestety w takich sytuacjach, któ- re mam na myśli skupienie się nad lekturą nowej książki bywa dla mnie trudne, ale ucieczka w to, co dobrze znam jest tym, co króliczki lubią najbardziej. Tak wiec, gdy przy mnie pani przez telefon gotuje lub roz- wodzi się z mężem, ja uciekam do „Słówek” Boya, „Bajek” i „Satyr” Ignacego Krasickie- go, „Ballad i Romansów” Adama Mickiewi- cza myśląc sobie, jacy oni byli szczęśliwi, że w ich czasach nie było komórek, a i liczba idiotów była trochę mniejsza, bo było mniej ludzi na świecie.
W ogóle nie mam przestrzeni bez sztuki. Skończyłam historię sztuki i właściwie ze sztuką, kulturą, literaturą i historią obcuję non-stop.
Gdybyś miała przez moment wcielić się w rolę surowego krytyka czy recenzenta oceniającego twoje książki, to na jakie ich mankamenty wskazałbyś w pierwszym rzędzie?
Ja cały czas jestem surowym krytykiem dla siebie i surowym recenzentem swoich ksią- żek. Nigdy nie jestem zadowolona z tego co napiszę. Zawsze uważam, że wymyśliłam to lepiej, a napisało się tak, jak mi starczy- ło talentu i umiejętności. Jak mówią: „tak krawiec kraje, jak mu materii staje”. Z tego też powodu książki długo poprawiam. Ślę po pięciu własnych korektach, a potem i tak widzę w nich błędy. Znajduję po redakcji, po korekcie i w druku. I właśnie dlatego na- uczyłam się, by na jakimś etapie przestać
je już analizować, bo nie pójdę do przodu z nowymi pomysłami. W tym roku mają się ukazać moje dwie książki. Jedna na pew- no wyjdzie w kwietniu. To „Czucie i wiara. Warszawskie duchy, czyli nowe legendy Stolicy.” Jest to historyczny kryminał z du- chami, którego tytuł jest zresztą zaczerp- nięty, jak widać z Adama Mickiewicza. A z Mickiewiczem jest tak, że im jestem starsza tym bardziej go lubię. Pomijam fakt, że pisząc od razu robię korektę roz- działu. Ja na bieżąco poprawiam wszystkie literówki. Tu zanim książkę posłałam do wydawcy zrobiłam jej trzy korekty. A po- tem, czytając na przykład fragmenty na spotkaniach autorskich i tak znajdowałam i literówki i nowe niedociągnięcia językowe czy stylistyczne, co powodowało, że łapa- łam się za głowę. Teraz trwają prace redak- cyjne nad książką. Będę ją czytała jeszcze kilka razy przed pójściem do drukarni. Na pewno jeszcze coś znajdę. I obawiam się, że to nie będzie koniec. Jak znam siebie i swoje szczęście to jeszcze coś znajdę tam już po wydrukowaniu i będę rozpaczać.
Co uważasz za swoje największe osiągnię- cie i co jeszcze planujesz osiągnąć – w ży- ciu, w literaturze?
Wiesz co, ty to tak dużo wielkich słów uży- wasz. „Osiągniecie”, „kariera”, „artysta”, „miejsce w literaturze”, a ja nie lubię na- dęcia i zadęcia. Piszę bo lubię. Piszę, bo nie wyobrażam sobie życia bez pisania. Tak samo, jak nie wyobrażam sobie życia bez czytania. Za sukces uważam to, że mogę się utrzymywać z tzw. pióra, czyli z pisarstwa i z dziennikarstwa, no i że cały czas mam pomysły. A chciałabym, by mi ich do śmier- ci nie zabrakło.
styczeń-marzec 2015 LiryDram 21


































































































   21   22   23   24   25