Page 22 - 06_LiryDram
P. 22

że wielu uważa, że moja „Klasa pani Czajki” jest lepsza od Harry’ego Pottera, bo ma wię- cej warstw i zawiera więcej ponadczasowych treści. Zresztą wielu czytelników do niej wra- ca i czyta po raz kolejny w liceum, a potem będąc na studiach. A jednak moja książka nie sprzedała się aż tak jak cykl Rowling i nie została przetłumaczona na aż tyle języków. Dlaczego? Promocja szeptana, której „Klasa pani Czajki” zawdzięcza sukces i sprzedaż ponad 50 tysięcy egzemplarzy to dziś za mało. W Rowling władowano kupę pieniędzy i to potem zaprocentowało tym, że i ona i jej wydawcy, a potem także producenci filmów, gadżetów etc. zbili na tym fortunę. Nie wiem, czy pamiętasz, że gdy następną książkę wy- dała pod pseudonimem Robert Galbraith, to nikt tego nie kupował dopóki nie zdradziła sekretu, że to też ona. Dziś jest masa pisarzy na świecie. Już wynalazek maszyny do pisa- nia upowszechnił pisanie, a komputery spra- wiły, że pisarstwo wręcz spowszedniało, bo jednak pisać na komputerze jest jeszcze ła- twiej niż na maszynie. Jest więc wielka kon- kurencja w pisarskim świecie. Zresztą każdy może napisać jedną książkę. Dopiero druga, trzecia i kolejne mówią coś o pisarzu. Do stowarzyszeń literackich nikt nie przyjmuje autorów jednego dzieła. Ale tak naprawdę to czas pokaże ilu z tych dzisiejszych pisarzy przetrwa próbę czasu, a ile książek zostanie w bibliotekach w zakurzonych magazynach wśród innych kiedyś uznanych, a dziś za- pomnianych tomów. Na początku dziewięt- nastego wieku niejaka Maria Wirtemberska wydała książkę „Malwina czyli domyślność serca”. Był to pierwszy polski romans grozy. Ludzie się tym zaczytywali. Uważano, że to arcydzieło. Dziś niewielu słyszało o Wirtem- berskiej, a rzadko kto czytał jej książkę, choć
napisała ich o wiele, wiele więcej niż te jed- ną „Malwinę”. Mówiłam, że żyjemy w kulcie pieniądza. Ludzie często myślą, widząc na przykład bilbord z książką: „Wpakowano kupę forsy w plakaty, to musi to być coś dobrego.” I kupują. Czy to, że kupili jest sukcesem au- tora? Z punktu widzenia ekonomicznego – na pewno. Ale jest jeszcze ta druga strona me- dalu. To jest ten czas, o którym mówię. On naprawdę wszystko zweryfikuje. Patrz wspo- mniana przeze mnie Wirtemberska. Poza tym co z tą poezją, której nakłady, poza pewnymi wyjątkami, nie przekraczają tysiąca egzem- plarzy? Niektórzy uważają, że w przypadku poezji sukcesem jest wydanie tomiku wierszy nie na własny koszt, ale za pieniądze jakie- gokolwiek sponsora. Ja uważam, że sukces w literaturze świętują dzieła, a nie ludzie. I to wtedy, gdy przeżyją swoich autorów.
Czy jest w twoim życiu jakaś przestrzeń, w której sztuki, literatury nie ma wcale? Jeśli jest, to jak się z tym czujesz?
Mam chyba jedną z większych w Warsza- wie prywatnych bibliotek. Książki są u mnie wszędzie. Nie tylko w pokojach, ale także w kuchni, łazience, a nawet w WC stoi Słow- nik Wyrazów Obcych Władysława Kopaliń- skiego i PRL-owska jednotomowa encyklo- pedia PWN oraz jakieś dwie o seksie, które robią tam za tzw. „literaturę kiblową”. Tak wiec nie ma u mnie przestrzeni bez literatu- ry. Książki mam też w tablecie, a także w ko- mórce, by w chwilach, w których mnie ktoś zirytuje móc się odciąć i wejść w przyjazny świat stworzony przez ludzi z wyobraźnią. Mam tam całą klasykę. Ponieważ sporo po- dróżuję po Polsce i często pociągami lub autobusami, więc ta klasyka pozwala mi przetrwać, gdy na przykład jadę i ktoś przy
20 LiryDram styczeń-marzec 2015


































































































   20   21   22   23   24