Page 77 - 06_LiryDram
P. 77

to zastanawia, czy oznacza coś jako dro- gowskaz – w jakim celu została przeniesio- na na cały tom? W wierszu Synchronicznie realizm zdarzeń zostaje zaburzony przez dynamikę i paralelę, jak w obrazie Marca Chagalla dwie istoty unosiły się trzymając za ręce, ale jednocześnie on i ona budowali falochrony / w zagłębieniach gniazda. W tej krzątaninie, żeby pod podłogą zakotwiczyły okręty / ciężarne dostatkiem, nie zapominali o sobie i dlatego wpuszczali dużo światła / żeby wykarmić obietnice. Na dodatek wysy- pali wszystkie słowa i nie wiemy dlaczego? Czy z tego powodu, że były zbędnym bala- stem, czy dlatego, że prawdziwe porozumie- nie rodzi się w ciszy? A może wspólny rytm i zaufanie powoduje taki przepływ energii i harmonię wokół, że żadne słowa nie od- dają prawdziwych uczuć? Po co więc pisać wiersze, aż chciałoby się zapytać Autorkę tej „pozaziemskiej kreacji”. Właśnie po to, żeby zadośćuczynić, choćby w myśli za wyrządzo- ne krzywdy, żeby dotrzymać danego słowa, choćby w ciszy domostwa, gdy brak odwa- gi na publiczne deklaracje, żeby przelać na papier ciążące myśli i nie mieć wyrzutów sumienia. Po to także, żeby czynami, które pójdą za słowem wykarmić obietnice i po to, żeby zachęcić innych do autorefleksji. Wszak i my latamy wokół własnych orbit i czy uno- simy innych?
W wierszu Synchronicznie już od pierw- szych słów wkraczamy w niecodzienny świat: ja latam zawołał / spoglądając w dół, nawet jeśli pojawia się zaraz w naszej wy- obraźni obraz szybowca lub awionetki, jednak kolejne wersy wyrzucają nas z te- raźniejszej czasoprzestrzeni, wprowadzają elementy mityczne: unosisz mnie szepnęła tuż obok / wplatając mocniej srebrne nitki /
w jego palce, a on w misteryjnym uniesie- niu w ostatnim podmuchu wiatru / porwał ją za włosy. A skoro nie tylko w cytowanym wierszu jest powinność i odpowiedzialność za innych, to metafora wykarmić obietnice jako tytuł całości składającej się z dwu czę- ści, staje się kluczem otwierającym zarówno tom jak i serca czytelników. Czasem jednak stanowimy tylko o sobie i sobie stawiając cele życiowe dotrzymujemy wierności.
Czy zatem w takiej sytuacji niczego w tym tomie poezji dla siebie nie znajdziemy? Żadnych odniesień, żadnych uniwersalnych maksym, żadnych labiryntów? W wier- szu Etap pojawia się tylko pozór bezruchu i bezpieczeństwa: w tym punkcie / nie widać celu, inicjacja zawsze jest pełna niebezpie- czeństw i wymaga odwagi: każdy ma most / jaki sobie zbuduje, misteria starożytne pełne są dramatycznych obrzędów, dlate- go: chwiejny most / ponad plątaniną lasu / zawija linię koron / kruche barierki sterczą bezradnie. Z jednej strony autorka bardzo ceni sobie prostotę – stwarzanie nastroju ta- jemniczości przy jednoczesnej oszczędności słów: kiedy wędrujesz / ściskając w dłoniach cienie / i nowe diagramy, z drugiej konden- sowanie obrazu poprzez stosowanie wielo- znacznych pojęć i plastyczne odniesienia:- jedynie podążanie pewnym krokiem / daje szansę stabilności.
Tym razem to piękno przyrody połączone z dramatycznym zmaganiem się podmio- tu literackiego wprowadza misteryjny cha- rakter: zieleń wdziera się przez szczeliny / a błękit obleka ramiona. W tym wierszu po- tęga przyrody i niepewność losu powoduje, że czytelnik doświadcza grozy, gdyż Autorka w celu identyfikacji z podmiotem literackim używa czasownika wędrujesz w 2 osobie
styczeń-marzec 2015 LiryDram 75


































































































   75   76   77   78   79