Page 17 - 04_LiryDram
P. 17
miłości, która nigdy nie istniała naprawdę. Potwierdzenie tych słów znajdujemy w ko- respondencji Poświatowskiej, reinterpreto- wanej przez Izoldę Kiec: Opowieść o miłości i małżeństwie, opowieść wyidealizowaną, wykreowaną na wzór sentymentalnego ro- mansu, przechowała poezja. Rzeczywistość, jak zwykle była mniej wznio- sła. Jak bowiem odmiennie brzmią, ad- resowane do krakowskiego aktora Jana Niwińskiego, brutalne w swej szczerości słowa Poświatowskiej, pochodzące z listów do publikacji*: Adaś był niezłym chłopcem i umarł, a nie roztkliwiam się nad nim za- nadto – wprost przeciwnie, wściekam się, że mi zrobił takie horrendalne świństwo.(...) Gdy byłam mężatką – byłam szczęśliwa, gdy mogłam siedzieć w Rabce dwa i trzy mie- siące (...) wcale nie tęskniłam za tym moim Adasiem, który przysyłał rozdzierające listy – być może jak słusznie zauważyła pani Iren- ka [żona Niwińskiego – I.K.] nie kochałam go zanadto – być może wcale nie jestem zdolna do takiej miłości.
W poezji Poświatowska pozostaje orędow- niczką miłości nieustającej (nawet jeśli jest ona bezwzględnym synonimem śmierci). Wzorem surrealistów idealizuje uczucia, tworząc świadomie zakłamany obraz rzeczy- wistości/nadrzeczywistości, rodzaj starannie „wypracowanego” dualizmu: poetki miłują- cej zmarłego męża (to wersja dla przecięt- nego odbiorcy) i rozgoryczonej samotnicy, w odwecie za własne cierpienie z premedy- tacją dekomponującej rzeczywistość w ro- dzaj finalistycznej nadrzeczywistości.
Jej twórczość towarzyszy mi od przełomu późnego dzieciństwa i początków smutnej młodzieńczości. To stanowczo zbyt długo.
Nie wolno uzależniać się od poezji zmierzają- cej ku śmierci, bo – jeśli poetessa jest również naukowcem – zostanie drobiazgowym tana- tologiem. Taki los mnie spotkał. Czy winne są intensywne od wielu lat analizy poezji Po- światowskiej? Czy nadmierne przywiązanie do nihilizmu Emila Ciorana? Proszę mnie nie zmuszać do nagle ujawnionej odpowiedzi. Wzorem Poświatowskiej odgradzam się wy- sokim murem. Jeszcze tylko szeptem prze- czytam jej wiersz:
*** (kiedy umrę kochanie)
kiedy umrę kochanie
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem raczej
smutnym
czy mnie wtedy przygarniesz ramionami ogarniesz
i naprawisz co popsuł los okrutny
często myślę o tobie
często piszę do ciebie
głupie listy – w nich miłość i uśmiech
potem w piecu je chowam (...)
patrząc w płomień kochanie myślę – co się też stanie
z moim sercem miłości głodnym
a ty nie pozwól przecież
żebym umarła w świecie
który ciemny jest i który jest chłodny
I znów wyobraźnia tanatologiczna zwycięży w poetessie...
lipiec–wrzesień 2014 LiryDram 15