Page 256 - Nadstaw Ucha Elżbieta Zarych_html5 bez hasła platforma dzwonek
P. 256

V
                                                           TranSkrypcje nagraŃ STudyjnych



                   Ubrania też ma barwne, najczęściej projektuje i szyje je sama. W końcu studiuje
                   projektowanie ubiorów i marzy o otwarciu własnej pracowni. Ostatnio uwielbia
                   połączenie wąskich czarnych spodni z kolorowymi wielkimi bluzkami malowa-
                   nymi w oryginalne wzory, zwłaszcza postacie zwierząt. Najczęściej zakłada nie-
                   bieską z lecącym bocianem, który – jak planuje – stanie się znakiem jej polskiej
                   marki. To chyba dobry pomysł, bo jak dotąd nikt nie przeszedł obok niej obo-
                   jętnie. Szyje też sama duże torby z bawełny i maluje je w różne wzory, a potem
                   sprzedaje na targu i w Internecie. Jedną z nich – granatową w białe chmurki – ma
                   zawsze przy sobie, regularnie zdobywa jej klientów. Pola też – jak jej brat – lubi
                   skórzane buty, dobrej jakości i na lata, ma słabość do dobrych firm, które szy-
                   ją solidne i kolorowe egzemplarze. Najchętniej cały rok chodziłaby w zielonych
                   sandałach na koturnie, ale w naszym klimacie to niemożliwe. I tak nosi je zbyt
                   często, dlatego ciągle łapie katar.
                      Rodzeństwo mimo różnic dobrze się dogaduje. Karol ceni siostrę za kreatyw-
                   ność, siłę charakteru i upór w dążeniu do celu. Zawsze powtarza, że gdy będzie
                   zakładać swoją firmę, może liczyć na niego i jego pomoc prawną. A siostra żar-
                   tuje, że za to uszyje mu zielony garnitur w biedronki i motyle, którym oczaruje
                   wszystkich na sali sądowej.


               3   Pan tomasz Łęcki

                   Pan Tomasz  Łęcki  był  to  sześćdziesięciokilkuletni  człowiek,  niewysoki,  pełnej
                   tuszy, krwisty. Nosił nieduże wąsy, białe i do góry podczesane włosy, tej samej
                   barwy. Miał siwe, rozumne oczy, postawę wyprostowaną, chodził ostro. Na ulicy
                   ustępowano mu z drogi – a ludzie prości mówili: oto musi być pan z panów.
                      Istotnie, pan Łęcki liczył w swoim rodzie całe szeregi senatorów. Ojciec jego
                   jeszcze posiadał miliony, a on sam za młodu krocie. Później jednak część ma-
                   jątku pochłonęły zdarzenia polityczne, resztę – podróże po Europie i wysokie
                   stosunki. Pan Tomasz bywał bowiem przed rokiem 1870 na dworze francuskim,
                   następnie na wiedeńskim i włoskim. Wiktor Emanuel, oczarowany pięknością
                   jego córki, zaszczycał go swoją przyjaźnią i nawet chciał mu nadać tytuł hrabie-
                   go. Nie dziw, że pan Tomasz po śmierci wielkiego króla przez dwa miesiące nosił
                   na kapeluszu krepę.
                      Od paru lat pan Tomasz nie ruszał się z Warszawy, za mało mając już pie-
                   niędzy, ażeby błyszczeć na dworach. Za to jego mieszkanie stało się ogniskiem
                   eleganckiego świata i było nim aż do czasu rozejścia się pogłosek, że pan Tomasz
                   postradał nie tylko swój majątek, ale nawet posag panny Izabeli.
                      Pierwsi cofnęli się epuzerowie, za nimi damy mające brzydkie córki, z pozo-
                   stałą zaś resztą zerwał sam pan Tomasz i ograniczył swoje znajomości wyłącznie
                   do stosunków z familią. Lecz gdy i tu zauważył zniżenie się uczuciowej tempera-
                   tury, zupełnie wycofał się z towarzystwa, a nawet ku zgorszeniu wielu szanow-
                   nych osób, jako właściciel domu w Warszawie, wpisał się do Resursy Kupieckiej.
                   Chciano go tam zrobić prezesem, ale nie zgodził się.



                                                                                         255
   251   252   253   254   255   256   257   258   259   260   261