Page 124 - Besson&Demona
P. 124
Po wielu latach, z okazji jubileuszu 50-lecia stadniny w Kozienicach tygodnik „Stolica”z 1 IX 1974 r. podkreślał zasługi Ryszarda Zoppiego i Jerzego Jaworskiego dla tej placówki.
BESSON I DEMONA
– 122 –
Strzelców Konnych w Garwolinie, zwy- cięzcy ostatniego konkursu międzynaro- dowego w Łazienkach, rozegranego tuż przed wybuchem wojny. Dosiadał wów- czas siwego wałacha Bąka. Tematów wspólnych mieliśmy wiele i nasza roz- mowa toczyła się do późnych godzin. Nazajutrz dyrektor Kurowski pokazał mi prawie całą stadninę, na którą skła- dało się wówczas około 160 klaczy. Poza Racotem i Darnowem byliśmy w Czaczu, Nadolniku, Gryżynie i Przysiece. Pierwszy raz miałem możliwość zobaczenia tylu koni hodowlanych jednego dnia. W Przy- siece na padokach stały poniemieckie baraki, w których latem „rezydowały” ogierki. W jednym z tych baraków, tuż przy drzwiach, zobaczyłem dwa ogierki angloarabskie, pochodzące od angloara- bek francuskich, a urodzone w Mchowie. Szczególnie jeden zwrócił moją uwagę. To był syn Fronta, importowanego do Polski w 1935 roku francuskiego anglo- araba. Znałem go, ponieważ w 1936 roku stał w dzierżawie w naszym sąsiedztwie, w Zagajach, i mój ojciec krył nim kilka na- szych klaczy. Jak się okazało, z jego sy- nem spotkanym w Racocie miałem zwią- zać moje losy na prawie 30 lat.
A PAN PO CO PRZYJECHAŁ?
Wcześnie rano z Racotu poje- chałem znów via Kościan, Poznań do Kostrzyna, skąd bryczką tych parę kilo- metrów do Iwna. Tutaj zastępcą dyrek- tora ds. hodowli koni był wielki oryginał, płk Zygmunt Studziński. Już na wstępie przywitał mnie pytaniem: „A pan po co