Page 142 - Besson&Demona
P. 142
jeśli hodować, to z serCem
Uświadomiłem sobie, że to było ponad dziesięć tysięcy dni... Dobrych, złych, trudnych, pracowitych, czasem smutnych, częściej szczęśliwych. Dwadzieścia osiem lat. Większość dojrzałego życia związałem ze stadniną w Mosznej. Kaprys losu sprawił, że nie była to moja rodzinna Słupia, a mimo to, mimo wszystkich dramatycznych powojennych okoliczności, ta praca dawała mi wiele satysfakcji i przyjemności. Sukcesy w hodowli koni nadawały sens żmudnym staraniom o jak najlepsze rezultaty, dniom wypełnionym od świtu do nocy krzątaniną przy koniach. Pamiętam je wszystkie. Demona, Gerona, Zarbat, Zelant, Orlandyna, Jarabub, Sygnet, Tenor, Diamanta, Jaguar... Mógłbym tak długo wyliczać. W Mosznej pojawiały się i rodziły konie wspaniałe, zdolne, a czasem, to prawda, przeciętne. Każdego oczekiwaliśmy z radością i nadzieją.