Page 158 - Besson&Demona
P. 158
BESSON I DEMONA
Kozienice, 1955 r. Wizyta po przyjeździe ogiera Aquino. Od lewej: ja, Stanisław Kurowski i Jerzy Jaworski.
Import Aquino (Tornado – Apulia po Apelle) był swego rodzaju ewenementem. Aquino miał doskonałą karierę wyścigową, ciekawe pochodzenie, a sam wyglądał jak model ze sztychu. Był to bez wątpienia najlepszy import od dawna. Jeśli dobrze pamiętam, to wy- szukał go Kazimierz Bobiński, a z kraju pojechała komisja akurat taka, jaka wówczas miała szansę na otrzymanie paszportów. W jej skład weszli prof. Władysław Bielański z Akademii Rolniczej w Krakowie i Wojciech Dycjan – dyrektor Państwowego Stada Ogierów w Koźlu. Aquino kosztował jak na owe czasy dużo, bo około dwudziestu pięciu tysięcy funtów. Jego przyjazd do Polski, a specjalnie do Kozienic, odbył się z wielkimi szykanami. Było dosyć zim- no i ślisko, więc droga ze stacji kolejowej do stadniny była, jak w Boże Ciało, wysypywana piaskiem. Obecni byli wszyscy kierownicy stadnin pełnej krwi i przedstawiciele Centralne- go Zarządu Hodowli Koni z dyrektorem Stanisławem Kurowskim na czele.
Aquino zrobił na nas wielkie wrażenie. Poprawny, kalibrowy, w liniach szlachetny, jed- nym słowem – ogier o dużej urodzie. Patrząc na niego, nie miało się żadnej wątpliwości, że to piękny folblut.
Przejrzeliśmy raz jeszcze rodowody i plan kopulacyjny i ostatecznie wybraliśmy sześć klaczy: Azalię, Da Dublę, Ikarję II, Milady, Mildę i Zegarynkę. Zostały załadowane do wa- gonu i wysłane do Kozienic. Ta wysyłka nie przyniosła nam wielkich korzyści, ponieważ Milady i Zegarynka zostały jałowe, podobnie Da Dubla, która została pokryta Good Byem, Azalia zaś Skarbem. Po Aquino urodziły się dwie klaczki: Indonezja od Ikarji II i Milonga
– 156 –