Page 164 - Besson&Demona
P. 164
BESSON I DEMONA
wówczas masztalerze szli na śniadanie i o dziewiątej wracali w pełnej gali, w mundurach i wyczyszczonych butach. Stadnina była gotowa do przeglądu. Taki rytuał sami sobie na- rzucili i nigdy nie musiałem im o tym przypominać. Przeglądy zwykle zaczynały się od Ko- zienic albo tam kończyły, Mosznej wypadała w środku. Najczęściej na przegląd do Mosz- nej przyjeżdżałem z komisją i gośćmi. Nigdy nie doznałem zawodu. Tę wspaniałą załogę wspominam z prawdziwą dumą i nostalgią. Czy są dziś jeszcze tacy ludzie?
WCIĄŻ CZEKAŁEM NA WYŚCIGOWY SUKCES
Znów trzeba było przygotowywać roczniaki do odejścia na tor, odsadzać źrebię- ta i dokonać doboru na sezon kopulacyjny. Jak wspominałem, w 1956 roku przewidzia- ne były ogiery: Dorpat, Sonnenorden i Sygnet oraz wysyłka klaczy do Aquino.
Na torze utworzone zostały stajnie wyścigowe dla poszczególnych stadnin. Moszna miała trzy: Mosznej – trenowaną przez Stefana Michalczyka seniora, następnie juniora, potem przejął ją Ludwik Bujdens i Maciej Janikowski (kurtka czerwona, czapka żółta); Wawrzyńcowice – trener Henryk Szymański, następnie Stanisław Dzięcina (kurtka czer- wona, rękawy żółte, czapka niebieska); Urszulanowice – trenerzy, w kolejności: Alek- sander Stańczak, Piotr Stefanowski, Aleksander Ustinow, Piotr Czarniecki i Małgorzata Łojkowa (kurtka żółta, rękawy czerwone, czapka czarna).
Utworzenie tych stajen miało na celu zbliżenie hodowli z wyścigami, w ten sposób stad- nina utrzymywała ściślejsze kontakty ze swoimi trenerami. Przeważnie potomstwo od tych samych klaczy szło do danej stajni. Trenerzy przyjeżdżali do stadniny zwykle na je- sienny przegląd, aby obejrzeć przydzielone im roczniaki. Interesowali się galopami i na tej podstawie oceniali szanse swoich pupilów. Wszyscy ceniliśmy tę ścisłą współpracę: trenerzy ze stadniną, stadnina z trenerami.
Wówczas grupa dwulatków po Sonnenordenie biegająca w kolorach stajni Wawrzyńco- wice, mimo pomyślnych rokowań, nie spełniała oczekiwań. Choć w Mosznej mój pobyt trwał już pięć lat, to ciągle czekałem na wyścigowe sukcesy.
Z pierwszej stanówki Aquino niewiele nam wyszło, gdyż urodziły się tylko dwie klacz- ki, natomiast z drugiej mieliśmy stuprocentowy efekt: sześć dobrych źrebiąt – cztery ogierki i dwie klaczki. Były też doskonale zapowiadające się źrebaki: po Dorpacie – Dor- set, po Sonnenordenie Awans oraz trzy po Sygnecie: Da Seta, Saranda i Zarbat. Po pię- ciu latach mojej pracy po raz pierwszy miałem tak interesujące źrebaki.
A ŻYCIE TOCZYŁO SIĘ UTARTĄ DROGĄ
Sysaki i odsadki z tamtego roku dobrze się rozwijały i wiązałem z nimi du-
że nadzieje. Na jesiennym przeglądzie dokonano podziału roczniaków do naszych
– 162 –