Page 51 - Besson&Demona
P. 51
Miałem siedem lat, gdy ojciec uznał, że już mogę mu towarzyszyć podczas objazdów pól lub lasów, a także w wyprawach w sąsiedz- two. Jeździłem często jako furman zaprzęgiem kucami, a potem i końmi (przeważnie były to klacze matki). Bardzo często było też tak, że ojciec je- chał na jednym ze swoich koni, a ja na Baby. Kiedy ojca koń szedł stępem, moja kucka dreptała kłusa, a od czasu do czasu musiała podgalopowywać. Przebycie tym sposobem dwudziestu, trzydziestu kilometrów było dla mnie
Ja na Baby. Trzymam się dzielnie, ale minę mam nietęgą. Nie pamiętam, w jakich okolicznościach zrobiono to zdjęcie. Słupia, 1932 r.
– 49 –
Największe szczęście na świecie na końskim leży grzbiecie.
...O RODZINIE
przysłowie arabskie