Page 66 - Besson&Demona
P. 66

BESSON I DEMONA
W pierwszym dniu zawodów znów przyszło mi uznać wyższość Stachusia Wickenhage- na. Zaraz potem startowałem w terenowym biegu płaskim. W dystansie wszystko ukła- dało się jak najlepiej i dojeżdżając do bram toru, na którym był  nisz, galopowałem na czele stawki, łeb w łeb z por. Mortusem, dosiadającym klaczy Baba. Nasza trasa wpada- ła pod kątem prostym na piaszczystą drogę wiodącą do bramy toru. Skręcało się w pra- wo, a ja jechałem z lewej strony. Na zakręcie mojego konkurenta wyrzuciło i mocno mnie potrącił. Urok III stracił równowagę i wpadł w głęboką koleinę na tej piaszczystej drodze. Pozornie niegroźne zderzenie okazało się w skutkach opłakane. Urok III miał bowiem ruszone ścięgno zginacza.
Zakręt okazał się również pechowy dla jeźdźca biegnącego na trzecim miejscu. Na- przeciw stała stodoła, której wrota były otwarte. Galopujący za nami jeździec nie zdołał wziąć zakrętu i wylądował w stodole.
To „urwanie” Uroka III było na tyle poważne, że istniała tylko jedna możliwość je- go ratowania – palenie żelazem. Tego makabrycznego zabiegu dokonał dr Bryl. Na szczęście wszystko się udało i po roku Urok III wrócił do treningu. Ja natomiast miałem rok przerwy.
Ponieważ pewne było, że Urok III pełnej sprawności już nie odzyska, ojciec postano- wił poszukać konia, który by go zastąpił. Poszukiwania trwały długo, w końcu pojawiła się klacz pełnej krwi, kończąca karierę wyścigową na torze mokotowskim. Hipoteza
Kielce, 1938 r. Ojciec na Y. Tiricordi zdobył I nagrodę w konkursie dla pań i jeźdźców cywilnych.
– 64 –


































































































   64   65   66   67   68