Page 70 - Besson&Demona
P. 70

BESSON I DEMONA
Kielce, 1939 r. Ja na koniu ojca Y. Tiricordi w konkursie dla pań i jeźdźców cywilnych. To moje ostatnie zawody przed wojną.
* Wyniki moich startów były zamieszczane w sprawozdaniach z Mityngów Popularnych na łamach czasopisma „Jeździec i Hodowca”, roczniki od 1934 do 1939 r.
poprzednim, wygrałem kentrując. Natomiast w trzecim dniu zawodów, startując prawie z tymi samymi końmi, poza jedną drobną klaczką, posta- nowiłem Hipotezę oszczędzić, dwa dni wcześniej biegła bowiem w czte- rokilometrowym wyścigu. Cały dystans jechałem w koniach, na prostej doszedłem do prowadzącej pary, wyprzedziłem ją o długość i w ręku, nie- zagrożony, zmierzałem do celownika. Około stu metrów przed metą usły- szałem szum – przeleciała koło mnie Ef E ena. Meta była tak blisko, że nawet nie miałem kiedy złapać za bat. Ta drobna klacz okazała się folblut- ką, a dosiadający ją porucznik wiedział, że w dystansie jest ze mną bez szans, więc zaczaił się i wykorzystał moje dobre serce. To mnie nauczyło, że w gonitwie walkę zaczyna się na starcie, a kończy w celowniku. To moje przekonanie potwierdziło się wielokrotnie, kiedy miałem kontakt z wyści- gami jako hodowca koni pełnej krwi angielskiej.
Mój ostatni planowany start w roku 1939 w zawodach Sandomierskiego Koła Sportowego nie doszedł do skutku z powodu napiętej sytuacji poli- tycznej. To już był koniec sierpnia. Moja przedwojenna kariera* jeździec- ka się zakończyła...
– 68 –


































































































   68   69   70   71   72