Page 74 - 39_LiryDram_2023
P. 74

  z Boskiej komedii Dantego – prowadzi przed oczami czytelników zaświatową procesję za- równo świętych, jak i czyśćcowych ocaleńców oraz piekielnych potępieńców.
Wszystkie trzy autorki łączy też coś, co nazy- wam wspólnotą anarchomistyczną. Stwierdze- nie to z pewnym wahaniem rozciągam na ca- łą ich twórczość (choć w niniejszym tekście ograniczam się do ich najbardziej reprezen- tatywnych książek), przy czym zaznaczam, że dotyczy ono jedynie kreacji literackiej, nie zaś rzeczywistych przekonań religijnych autorek. W tym miejscu powinnam zapewne wytłuma- czyć, co rozumiem pod pojęciem „anarchomi- stycyzmu”. Róża anarchomistyczna rozkwita jednak poza dogmatem (i tak będzie rozwijać swe (o)płatki w tym tekście), a w jej etymo- logicznym sąsiedztwie mieści się mglistość, dlatego powstrzymam się od definicyjnej spo- wiedzi i spocznę raczej na ciągu skojarzeń. Najpierw – etymologiczne. Słowo „mistyka” (mystikos) pochodzi od wyrazu myo („zamy- kać”; mod myein – „zamykać oczy”) i jest bli- skie wtajemniczeniu (myster), tajemnicy (my- sterion), a także mglistości (angielskie mist, misty) czy wręcz mistyfikacji (mystification). Z kolei „anarchia” to dosłownie „bez władcy”. Z podpowiedzi źródłosłowów zaczyna się wy- łaniać szkicowy portret anarchomistyczki. Jak jej siostry krzyżowe3 z poprzednich wieków kobieta ta (dziewicza postulantka, stateczna ksieni, podstarzała mniszka – a może mło- da matka, osiedlowa latawica, rozgoryczona rozwódka?) jest zamknięta w swej twierdzy duchowej. Zamknięta, owszem, ale przecież – co pokazuje sztandarowy wykład o oratio mentalis autorstwa świętej Teresy z Ávili – duchowe zamknięcie ma wiele komnat, któ- re przemieszczają się wobec siebie jak kubiki w kostce Rubika.
– Zważmy teraz, że twierdza ta ma wiele róż- nych mieszkań, jedne na górze, drugie na dole, jedne po bokach, drugie we wnętrzu gmachu, a w samym pośrodku tych mieszkań jest jedno najważniejsze, w którym zachodzą najbardziej tajemne rzeczy pomiędzy Bogiem a duszą – pisze święta Teresa w Twierdzy wewnętrznej. Realistyczny portret domniemanej mistyczki nabiera „surrealmistycznych” cech „kobiet z szufladami” Salvadora Dalego.
Zresztą i to zatrzaśnięcie we własnym wnętrzu przestanie być tak jednoznaczne, gdy wbrew kanonowi, apokryficznie i anarchistycznie, po- otwieramy tajemne skrytki (ápókryphos – ukry- ty, tajemny), a oblicze mistyczki rozemglimy mlecznym sfumato. Locus solus anarchomi- styczki nie jest przecież zapieczętowane żad- ną zakonną klauzurą czy regułą. Ta, która nie podlega władcy, pozostaje w swym metafizycz- nym doświadczeniu gościnna, otwarta i podat- na na zwiastowania.
„Jak to nie podlega władcy?!” – mógłby wresz- cie trzeźwo zakrzyknąć ktoś, komu wśród napi- sanych dotąd przeze mnie sześciu i pół tysiąca znaków (ze spacjami) zabrakło Wielkiego Zna- czącego – głównego gospodarza mistycznych spotkań. „Znaczącym” nazywa Boga w Eksta- zach kobiecych Jean-Noël Vuarnet. Dokład- niej: mówi o nim jako o „męskim Znaczącym” w tym fragmencie wywodu, gdzie stawia te- zę, że mistyka „jest w rudymentarnym sensie kobietą”, a sam Bóg „może być wyposażony w beatus venter, brzuch lub łono Boga-mat- ki”. Książka Vuarneta to rodzaj spekulatywnej psychoanalizy kobiecego mistycyzmu, istny akt strzelisty na cześć żeńskich ekstaz religij- nych. Jakkolwiek autorowi można zarzucać, że w swym czysto estetycznym zachwycie ledwo muska po wierzchu głębokie doświadczenie swoich bohaterek, to nie można mu odmówić
72 LiryDram kwiecień-czerwiec 2023





























































































   72   73   74   75   76