Page 76 - 39_LiryDram_2023
P. 76

  feministycznej. Jako boska obecność, która ni- gdzie nie ma własnego tronu (zatem wyzuwa się ze statusu władczyni i rezygnuje z wszel- kiej własności), niestrudzenie tuła się po świa- tach oraz zaświatach i zamieszkuje kątem po ludzkich skłotach, staje się niespodziewanie bliska anarchomistyczkom. Z chęcią zapra- szają ją na swoje osiedla i zastawiają dla niej stoły w gościnnych twierdzach duchowych.
Gdy róża mistyczna wykwita w garze z kartoflami...
Duch Szechiny wieje, kędy chce, o czym przekonuje najczęściej tłumaczona za grani- cą polska książka – Dzienniczek siostry Fau- styny Kowalskiej. Ta najpopularniejsza polska święta rozbraja czytelnika narcystyczną pre- tensjonalnością swych wizji (i to niezależnie od tego, czy wierzy się w jej cudowne wsta- wiennictwo, czy nie). Chrystus bywa w Dzien- niczku przedstawiany zgodnie ze stylistyką mistyki oblubieńczej, częściej jednak przypo- mina steranego małżonka (by nie powiedzieć – pantoflarza), angażowanego we wszystkie codzienne sprawy swojej połowicy. Unio my- stica w notatkach świętej Faustyny przestaje być ucztą, a staje się małżeńskim obowiąz- kiem. Kiedy mistyczka nie wie, gdzie się udać na nocleg, Jezus wysyła w roli przewodniczki swoją matkę. Gdy wbrew woli męża wyrusza na Józefinek, ten złości się i grozi: „Idź, ale Ja ci zabieram serce twoje”. Innym razem, za- miast zabierać nieposłusznej oblubienicy ser- ce, zsyła deszcz i psuje wycieczkę. Chrystus ma sporo do powiedzenia również w kwestii diety małżonki (kiedy Faustyna w wielkim poście chce odmówić sobie „jedzenia poma- rańczek”, kategorycznie zabrania żonie umar- twiania się i każe jej zjeść owoce), często też
urządza jej sceny zazdrości (jak wtedy, gdy udaremnia zaniesienie bukietu osobie zbyt bliskiej zakonnicy).
Wizje Faustyny kreują model mistyki, którą za Jolantą Brach-Czainą można by nazwać misty- ką „krzątaczą”. Boska Szechina objawia się wi- zjonerce w najzwyklejszych i najnudniejszych momentach codzienności – do tego stopnia, że spis objawień trąci przegiętą infantylnością i serialopodobnym kiczem.
Do moich ulubionych wizji należy ta, w której Chrystus pomaga Faustynie przenosić cięż- kie garnki z ziemniakami. Przytoczę ją tak, jak zapisała święta:
Wieczorem, kiedy przychodzi czas odlewania kartofli – spieszę pierwsza ufna w słowa Pana. Z całą swobodą biorę garnek i całkiem dobrze odlałam. Ale kiedy zdjęłam pokrywę, żeby kartofle odparowały, ujrzałam w garnku zamiast kartofli całe pęki czerwonych róż, tak pięknych, że trudno o nich zapisać. Nigdy jeszcze takich nie widziałam. Zdziwiło mnie to bardzo, nie rozumiejąc ich znaczenia, ale w tej chwili usłyszałam głos w duszy: taką ciężką twoją pracę zamieniam na bukiety najpiękniejszych kwiatów, a woń ich wznosi się do tronu Mojego.
...albo z pyrami gzikiem bryzganymi
W gronie „nieistniejących poetów” prze- stawionych w Dalekich krajach przez Agniesz- kę Kuciak nie ma wprawdzie osoby, dla której mistyczna róża zakwitłaby w kartoflach (lub raczej „pyrkach”, bo autorka jest poznanian- ką), ale znajdzie się wśród nich przynajmniej jedna, co to doznała „wstrząsu mistycznego
74 LiryDram kwiecień-czerwiec 2023

























































































   74   75   76   77   78