Page 15 - 27_LiryDram_2020
P. 15

dla dobra i porządku. Dziwne rozmyślania w końcówce karnawału.
21 lutego
Urwałem się z pracy, by zdążyć na imprezę urodzinową prezesa, chociaż obiecałem Ani, że na pewno tam nie pójdę. Stół zastawiony, mnóstwo literatów. Jednak głównym tema- tem nie jest prezes, ale jubileusz oraz przygo- towanie księgi pamiątkowej i wybór autorów, którzy napiszą wspomnienia. Wznoszę toast, a wszyscy pytają: – A gdzie Ania? W domu. Więc się do niej śpieszę i opuszczam towarzy- stwo. Niestety nie udało się jakoś spokojnie zabawić i oderwać od koronawirusa, zwłasz- cza że to był drugi z wiodących tematów. Za- pamiętałem, jak doktor Majka zapewniała, że najlepiej pić nie drinki, ale czysty gin.
24 lutego
Cały dzień odbieram telefony z informacją, że zmarła Pani Basia – Barbara Jurkowska. Kry- tyk i Poetka, która promowała mnie od począt- ków mojej twórczości. W szkole, gdzie uczyła, miałem pierwsze spotkania autorskie. Dba- ła, by mnie nie zabrakło w publikacjach pod jej redakcją, i zawsze do nich zapraszała. Na zawsze zostanie w pamięci jako wzór Dobre- go Człowieka, Żony Poety, Animatora Sztuki. Podobno nieprzyjęta do szpitala po powrocie zmarła w progu na rękach męża. On powta- rzał i powtarza wszystkim wkoło, że zabili Je- go Żonę. Szybko dokonuję na ten temat wpi- su. Podobno przed śmiercią zdążyła zredago- wać i przygotować materiał do „Poezji Dzi- siaj” na marcowy Dzień Poezji UNESCO.
25 lutego
Dziś w ostatki na światowych giełdach i w Polsce fala mocnych spadków z lęku
przed wirusem. W Polsce pasażerowie lo- tów z Chin i Włoch będą mieli od dzisiaj mierzoną gorączkę. Isia w mejlach ogłosiła przyjaciołom, że z jedną komorą serca na- leży do grupy kardiologicznie zagrożonych i przeprasza, ale na uczelni będzie uni- kać kontaktów nawet z bliskimi. Ania jest szczęśliwa z tej decyzji. Ja chyba też.
28 lutego
Z rana Ania dopytuje, czy idę dziś na po- grzeb Pani Basi. Choć zaprzeczam, to pla- nuję wykorzystać wyjście z pracy na rozpra- wę. Przy kawie między kolejnymi opiniami dla prezesa przeczytałem w necie, że UAE Tour przerwany. Jeszcze wczoraj polscy ko- larze kpili z wirusa, dziś zamknięci w ZEA. Na pogrzebie tłumy. Mnóstwo znajomych, także z zagranicy. Na cmentarzu mąż Pa- ni Basi Aleksander, choć w żałobie, z tor- by rozdaje swą najnowszą książkę. Zauwa- żyłem także, jak proponuje co atrakcyjniej- szym paniom literatkom współpracę przy redagowaniu kwartalnika, bo bez Pani Basi trudno mu będzie samemu sobie poradzić. Patrzę na poetów, pokazują sobie wiersze – które lepsze, by przeczytać przy pochówku. Aleksander chce przeczytać swoje wiersze dedykowane żonie i urządzić ostatnie czy- tania dla Pani Basi. Po chwili rusza kondukt. Wietnamski poeta Lam ma kadzidło, szuka zapalniczki. W czasie ostatniego pożegna- nia kadzi urnę i księdza, który się odsuwa jak najdalej od Żółtego, zapewne boi się za- razić. Panią Basię zamykają w ścianie urn na Powązkach. Obok są złożone prochy Hu Peifang – Ireny Sławińskiej, która wprowa- dzała mnie w tajniki chińszczyzny i gościła z żoną i córką w domu. Po powrocie dzielę się re eksją w necie.
kwiecień-czerwiec 2020 LiryDram 13


































































































   13   14   15   16   17