Page 101 - 46_LiryDram_2025
P. 101

Po spacerze w centrum miasta poetka za- prasza nas na ulicę Solipską w warszawskiej dzielnicy Włochy, gdzie stoi jej dom:
...współczesne jednorodzinne domy
i niewysokie bloki przeglądają się
w kałużach
latem zapach krzewów i kwiatów otumania przechodnia – jakby Włochy na ten czas stawały się wielkim ogrodem jesień zima i wiosna należy do licznej grupy zbuntowanych licealistów
ugina się pod ich naporem
czasami zaglądają do kwiaciarki – wtedy w powietrzu unosi się woń święta lub bezimiennego luksusu...
(tryptyk o Solipskiej)
Z wielkim uczuciem autorka opowiada o zasadzonym przez ojca jaśminowcu, który przez całą wiosnę i lato zagląda do kuchenne- go okna. Temu krzewowi poświęca cały cykl pięknych, wzruszających wierszy. Czytając je można poczuć aksamit białych kwiatków i ich odurzający zapach.
Następnie poetka zabiera czytelnika na sło- neczną Kretę, później pozwala posłuchać pluszczącego o szyby deszczu, by wreszcie oślepić bielą śniegu.
Wszystkie wiersze poświęcone naturze są bardzo żywe, plastyczne, wyczuwa się w nich nierozerwalną więź człowieka z przyrodą.
Bardzo dużą rolę w drugiej części książki od- grywają wiersze wspomnieniowe. Czytelnik mo- że w nich znaleźć Suchedniów, małe miastecz- ko w województwie świętokrzyskim, w którym Marlena spędziła dzieciństwo. W wierszach po- brzmiewa pianie koguta, gdakanie kur i mrucze- nie kota, a zza okna dobiega świergot ptaków. W powietrzu unoszą się zapachy dzieciństwa – malinowego kompotu, kiszonych ogórków,
siekanej kapusty i ciepłego, chrupiącego chle- ba. To prawie cały dziecięcy świat. Prawie, bo:
... nie tylko zapachy smaki i dźwięki czynią z tego miejsca cały mój świat
lecz coś co kryje się między spojrzeniami dziadków
w półcieniach kuchni
w ciszy między słowami
(zwyczajny dzień w królestwie babci Krystyny)
Te strofy pełne spokoju i nostalgii przenoszą czytelnika w rzeczywistość zupełnie różną niż ta, którą poznał w części pierwszej.
Ale niezależnie od tego, na której stro- nie otworzymy książkę „O!Nie!”, napotkamy dojrzałą, piękną poezję. Wszystkie wiersze cechuje prostota wypowiedzi, brak metafor, oszczędny, prawie dziennikarski zapis. Poetka przekazuje swój obraz otaczającego ją świata jakby z dystansu, jakby bez emocji, ale przez to jej słowa posiadają jeszcze większą moc. Marlena Zynger posiada swój własny język poetycki, który sprawia, że jej poezja jest za- wsze rozpoznawalna. Uważam, że jest to naj- lepsza książka tej autorki.
Na zakończenie chciałabym zacytować opty- mistyczny wiersz, ostatni z zamieszczonych w omawianym tomie:
po zielonym boso biegnę przez cierniowy las
tu jeszcze śpiewają ptaki pracują mrówki
i każdy oddech rodzi zdrowe myśli
styczeń–marzec 2025
LiryDram 99
(ecce homo)








































































   99   100   101   102   103