Page 102 - 46_LiryDram_2025
P. 102

   Trzeba mieć
Agnieszka Tomczyszyn Harasymowicz
Postać mówiąca w wierszach Marleny Zyn- ger „ociepla morza i oceany”, dotyka mo- bilnych ekranów, przypatruje się historii, ale
też wchodzi cała w „wojnę polsko-polską” lub przesiewa się lekko przez las, wspina utrudzo- na w gwiazdy – wszędzie chce być, wszystko zobaczyć, wszystkiego doświadczyć. Jako ob- serwatorka próbuje dociec prawdy o świecie, o mieście, o ludziach, o zmieniającej się przy- rodzie, w końcu o sobie samej. Szerokie zain- teresowania poetki prowadzą ją ku cywiliza- cyjnym przemianom mentalnym i społecznym wciąż nowego człowieka. Definiowanie kolej- nych problemów, precyzowanie szczegółów, ale też ironiczne zauważanie tego, co bolesne – ma swoje przyczyny: nieobliczalny niepokój tworzący nieobliczalnego homo sapiens.
Nie wiadomo już, co się kiedy zmieniło, ale wiadomo, jakie są tego konsekwencje, wia- domo też, że jest za późno na odwrót. Jedna wojna przechodzi w drugą i nigdy się nie koń- czy, i choć historia tłucze obcasem w bruk/ to buty cisną milczeniem. Trzeba mieć odwagę nazywać mechanizmy wkradające się w życie niepostrzeżenie i te – podskórnie zmieniające ekosystem, bo najważniejszą potrzebą współ- czesnego człowieka jest konieczność zauważe- nia trwających konfliktów. Inaczej „wystarczy
złowrogi rozkaz” – konstatuje „ja” mówiące. Wydaje się więc, że głos podmiotu liryczne- go jest rozwarstwiony, przemawiający raczej wielogłosem, jakby różnymi językami – zna- nymi i nieznanymi słowami, którymi można by dotrzeć do wizualnego odbiorcy-człowieka. Ludzi bowiem niewiele obchodzi świat, chyba że dotyczy łatwego posiadania lub atrakcyjne- go, ale nienaturalnego, wyglądu, bo w sklepie z mirażami/ wszystko jest możliwe// wychodzi- my więc z pożądanym/ uśmiechem beztroski/ jak zwielokrotnione Barbie i Keny. Zmienność niepokoi i zachwyca jednocześnie, prowadzi do „drugiego upadku pierwszych ludzi”, do pa- radoksu ochoczej inwigilacji w każdym miesz- kaniu; w zaśnieżonych domach/ ludzie nie chcą spać/ mało im było siebie/ uwięzili słońce, nie dostrzegają, że gwiazdy mrugają na dobranoc.
W tym tyglu wieloświatowego przetrwania wybija się – w niezwykłym wierszu dla ojca – piękne optymistyczne przesłanie wypływają- ce z cichości serca, miłości i podziwu przyro- dy, przesłanie o doczekaniu się, o wytrwaniu, o dotarciu, bo nawet czarny dzięcioł wytrwały wybębnił/ wypukał wywołał.
Marlena Zynger, O! Nie!, Warszawa 2024
Źródło: „Własnym Głosem”
odwagę...
  100 LiryDram styczeń–marzec 2025
























































































   100   101   102   103   104