Page 100 - 46_LiryDram_2025
P. 100

  i nosić szewron z jakąkolwiek flagą
(próba zawłaszczenia)
...szczęśliwe ptaki
zwykle zapowiadające jej nadejście zamieniły się w samoloty
drony i rakiety
a ptasi świergot...
zastąpił huk spadających pocisków
(ukraińska wiosna)
Wszystkie te zagrożenia i tragedie, opisane na czarnych stronicach, wliczając w to jesz- cze sytuację na granicy polsko-białoruskiej, rozłam w naszej ojczyźnie, dzielący rodzi- ny i regiony, powtarzające się cyklicznie po- wodzie i huragany, brak poszanowania dla tradycji, kultury i sztuki, a co za tym idzie, grożący następnym pokoleniom dyletantyzm i analfabetyzm powodują, że Marlena Zynger głośno krzyczy „Nie! Nie wyrażam na to zgo- dy”. I reasumując, zastanawia się w ostatnim wierszu pierwszej części , czy będzie jeszcze jakieś jutro, w którym:
stanę się kiedyś gdy już mnie nie będzie bitem cyferką liczbą albo nerwem
czy oczy ludzkie mnie zobaczą wtedy
w ciele motyla dębu lub gołębia
czy dłonie dotkną znajomego ciepła ukrytego w sierści dzikiego zwierzęcia czy też zastygnę na zimnym ekranie jako wybiórczy zbiór niepewnych danych
(kiedyś)
Część druga, zatytułowana „O!”, niesie po- ciechę i nadzieję po dramatycznej części po- przedniej. Choć zagrożenia nie znikną przez zamknięcie czarnych kartek, to jednak czytel- nik może wziąć głęboki oddech, przymknąć oczy i odprężyć się. Już pierwszy wiersz jest jak profesjonalna terapia, pozwala wrócić do równowagi:
w świecie pełnym bodźców piętrzących się wymagań wyścigu szczurów polaryzacji szyderstwa i powszechnej agresji znajduję sposób na przetrwanie ...
obejmuję przymykam oczy i tulę tulę tulę i dobrze mi tak dobrze mi tak dobrze bezpiecznie spokojnie cicho znów czuję ciepło kontroluję oddech...
(samoprzytulenie)
I po tej dobroczynnej terapii spokojnie zanu- rzamy się w bardziej liryczną poezję Marleny Zygner. Razem z autorką możemy zachwycać się pięknem Warszawy, włóczyć się wiosną po Wiślanych Bulwarach, odpocząć na przy- brzeżnym leżaku i wystawić twarz na piesz- czotę słonecznych promieni. Na Krakowskim Przedmieściu siadamy na ławce Chopina, pa- trzymy na bawiące się dzieci i słuchając łopo- tu biało-czerwonych flag wspominamy mło- dego poetę Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.
Po spacerze w centrum miasta poetka za- prasza nas na ulicę Solipską w warszawskiej
 98 LiryDram
styczeń–marzec 2025













































































   98   99   100   101   102