Page 52 - 46_LiryDram_2025
P. 52
pokorna widzi dotyk / przeznaczenia które na dłoni / objawiła mglista postać. Lektura tego utworu dostarcza niebywałego przeży- cia piękna, począwszy od pierwszych wersów, gdy powstaje nastrój utworu i zarysowuje się klimat poranka, aż do plastycznego, przesy- conego tajemniczością, opisu pojawiającej się znienacka zjawy siwobrodego cara. Czytelnik, doznając poczucia harmonii na wszystkich płaszczyznach, którymi jako środkami wyra- zu posługuje się poezja, szczególnie przy in- terpretacji na głos, zorientuje się, jak pięknie brzmi fraza. Jej melodia i rytm, bo choć ma- my do czynienia z białym wierszem, to jednak poprzez zestroje akcentowe posiada on swoje immanentne metrum, indywidualny charak- ter. A na zakończenie, jakby od niechcenia, pointa objawienia w arcymistrzowski sposób oznajmia: nie oczekujecie więcej cudów, bo wiatr zwiastuje zmiany.
Nie jest jednak Poetka tylko malarką przyro- dy wiejskiej i jakby sugerował tytuł sielskiego pejzażu, bo wiele z wierszy zamieszczonych w tym tomie odnosi się do miasta, jego za- budowy i mieszkańców. Ta wszechstronność w operowaniu właściwą optyką dla wsi i miasta pojawiała się już we wcześniejszych tomach i nie przywołuję jej tu po to, by tylko wska- zywać na wielorakie uzdolnienia Poetki. Tym razem Adriana Jarosz wypracowała określoną i wspólną dla tych dwu odrębnych obszarów zagadnień poetykę. To bardzo istotne dla tego tomu, że pewne zabiegi stylistyczne pojawiają się nieprzypadkowo, są w sposób wyważony kontynuowane, jak choćby zaśnieżony nocny obraz Pragi i wizerunek po burzy krakowskiej katedry wśród gołębi. Choć te obrazy są na- strojowe – jeden nostalgiczny, a drugi ele- gijny, nie są tylko migotliwymi pocztówkami z chwilowego pobytu, bo ich moralna wymowa
nawiązuje do kategorii prawdy, dobra i pięk- na, a Autorka znów przekraczając świat realny czyni oba utwory metafizycznymi. W Mieście Jarosława samotne wieczorne spacery nad dachami Wyszehradu pretendują nie do mia- na niespełnionej randki, tylko aktu komunii, gdyż poruszałaby nas miłość / która jak wi- cher maluje / niebiańskie kręgi szczęścia. Zi- ma w tym pięknym zabytkowym mieście ma oblicze przyjazne, bowiem mróz lepi z czasu ciszy kule jak słońca, śnieg opada jak płatki ży- cia, przy czym następuje gradacja, która mówi o obecności Boga: pierwszy płatek to radość twórcy / kolejny jest ojcowskim spełnieniem / jeszcze inny smakuje dziecięcą / zabawą po- dwórkowego urwisa. Nie będziemy rozstrzygać w tym miejscu, czy faktycznie teofanię1 Poetka miała na myśli komponując tę trójstopniową metaforę, ponieważ na tym poziomie analizy interesują nas zjawiska związane z językiem poezji, a nie spory teologiczne o odstępstwa od dogmatów. A jednak to nie przypadek, że gloryfikując płatek śniegu nadaje mu dodatko- wy sens i zaczynamy go widzieć w końcu jako opłatek. To dzięki tej rozbudowanej metaforze, która wyraźnie wskazuje na obecność Boga jako Stwórcy, następnie przywołuje spełnionego oj- ca i syna, co przywodzi na myśl Świętą Trójcę. Jeszcze bardziej zagęszczona jest symbolika świata, przedstawionego w utworze Wariat- ka od gołębi, którego realia znane są wie- lu turystom – krakowski rynek z kościołem mariackim i kwiaciarkami wokół pomnika Adam Mickiewicza, z Sukiennicami i Plan- tami. Wiersz o tańczącej wśród gołębi nie- poczytalnej Joannie rozpoczyna nawiązanie do antycznego mitu o Eurydyce, czyli nasu- wa błyskawiczne skojarzenie ze światem pod- ziemnym – królestwem umarłych, natomiast pointa nawiązuje do świętości Joanny d’Arc:
50 LiryDram styczeń–marzec 2025