Page 96 - 46_LiryDram_2025
P. 96

   zdarzyć nawet nieludzki trup”
(s.15). Jej obserwacja wybie-
ga poza nasz krąg kulturowy,
pojawiają się echa podróży
po Emiratach Arabskich, któ-
re porównuje z naszą „sprze-
dajną Europą” (s.21). Autorki
ostrzeganie, lęk pomieszany
z troską dotyka nawet kosmo-
su – pisze o 8000 sztucznych
satelitach okrążających Ziemię
i podsumowuje: „część orbite-
rów usłużnie patrzy w dół li-
czy nasze oddechy i granice
reszta jeszcze krąży bez celu
i nie tylko awaria może zmie-
nić trajektorię wystarczy złowrogi rozkaz” (s.25). Zauważa, że na „orbitalnych satelitach pośród tysięcy ton odpadów powstają nowe delfickie wyrocznie dostępne dla przebóstwio- nych [...] przemówią do zwykłych śmiertelni- ków pytanie czyim głosem” (s.27). Katastroficzny i deterministyczny tembr po- etki zdaje się ostrzegać i przestrzegać – „złoty środek Arystotelesa zastąpiliście (tu podmiot liryczny staje z boku – rezygnuje z MY – dy- stansuje się i nie utożsamia) wygodą i konsu- meryzmem [...] przestroga brzmi [...] na do- le śmieci na górze śmieci nie wybaczą wam wasze świadome dzieci” (s.29).
W tym samym wierszu poetka uświadamia „złom krąży po orbitach Uranosa wyobraźcie sobie że jedna śrubka ma prędkość 300 000 kilometrów na godzinę to jak pocisk wystrze- lony w serce Gai kiedyś może trafić”.
Jakże na czasie komentuje polityków nazywa- jąc ich współczesnymi faraonami „nie z ka- mienia wznoszą piramidy ale z kłamstw sku- pują za bezcen cudze sny i sprzedają w rytmie
bessy lub hossy [...] uśmier- cili bogów teraz sami patrzą na nas z góry” (s.31). Autorka nie omija, bo jakżeby inaczej, „wirusa koronnego”, ciekawie zauważa, że żaden inny wirus nie doczekał się ko- ronacji, choć były liczne plagi i zarazy, które dziesiątkowały społeczeństwa i pointuje „po- wstaje rynek zbytu dla stwo- rzonych technologii” (s.33). Myśl poetki podąża w kolejne obszary współczesności – pi- sze i pyta: „modlą się żołnie- rze na froncie o błogosławień-
stwo dla ich narodu [...] ale czy Bóg może być bogiem wojny [...] z jakąkolwiek flagą” (s.41). Autorka zdaje się nie opuszczać i nie odpusz- czać żadnego społecznie aktualnego tematu, w tomie znajdziemy wojnę w Ukrainie, kryzys migracyjny na granicy białoruskiej, powodzie, wojnę polsko-polską, problemy współczesnej kultury i społecznych nawyków – jakby udo- wadniała, że poeta widzi wszystko, ma zdanie na każdy temat, jest po stronie empatii jak oso- ba „oświecona” z książek Dawida R. Hawkins’a. Momentami dykcja wierszy zachodzi w prozę poetycką i z dziennikarskim tupetem czy za- cięciem kreśli portret współczesności. Druga część książki to O! – rewersy stron są tu białe, z postawioną czarną kropką, jakby zamykającą zdanie. To jasna strona tomu. Poetka wypowiada się w pierwszej osobie, podmiot liryczny opisuje siebie i osobiste bli- skie doświadczenia, prezentuje swoje sposoby na trwanie, dzieli się, uwspólnia.
Warto obejrzeć rzeczywistość w odbiciu te- go tomu.
 94 LiryDram styczeń–marzec 2025
Marlena Zynger, O! Nie! Wydawnictwo Veridian,
z cyklu „Biblioteka LiryDram”, Warszawa 2024










































































   94   95   96   97   98