Page 42 - 29_2020_LiryDram
P. 42

To już nie poetycka metafora – to już two- je publicystyczne przekonanie: W Polsce, nawiasem mówiąc, panuje dziwny pogląd, że pisanie to kwestia talentu, natchnienie boskiej interwencji... Tymczasem pisanie to profesja... Tymczasem to ciężka praca, czytanie innych, kształcenie się, doskona- lenie warsztatu. Pisania trzeba się uczyć... Pisarz, to zawód jak szewc, czy prawnik... Potem tylko doskonalenie warsztatu... Li- czy się tylko żądza pisania. Zdaje mi się, że przegiąłeś – poeta to prawie tak jak szewc (z całym szacunkiem dla szewca)? Ciekawe, skąd zaczerpnąłeś ten cytat, ale nie przegiąłem. Pisarz to pasja, dla niektó- rych jednak zawód, w którym zostają cze- ladnikami, bardzo rzadko mistrzami. Osią- gają to poprzez trening, doświadczenie, sto- sowanie form i stylów dających oryginalny, niepowtarzalny efekt. Jeśli wierzyć Percy B. Shelley, że poezja zachowuje od zniszczenia tchnienie boskości w człowieku, to zwłasz- cza poeci powinni owo rzetelne terminowa- nie odbywać, najlepiej za pośrednictwem mistrzów pióra. Ważne, żeby notować to, co wydaje się niewyrażalne, opisywać mil- czenia, wykorzystywać twórczo niepokoje, zawroty głowy i nieprzespane noce. Pisać tak, aby utwory przetrwały pokolenia i żyły w odbiorze jak czas bez zegara, bowiem wy- schłemu korytu rzeki nie dziękuje się za jego przeszłość (R. Tagore).
Między innymi złotymi myślami Burnata wyczytałem i taką: Brakuje mi parę chwil na własność. Czy kawaler orderu Praca Wszystko Zwycięża czuje się przepraco- wany?
Niczego nie ma się całkowicie na własność i nic nie jest na zawsze/ nawet wieczność.
A co dopiero życie: Godziny/ jak krople desz- czu/ wypłukują z ciebie co najlepsze// na zdjęciu rentgenowskim/ coraz mniej szcze- gółów/ ostatnie porcje cieni / chłonie mrok [...].
Cóż, jestem zapracowany, ale nie przepra- cowany. Na skon nie trzeba bezczynnie cze- kać (i tak nadejdzie!). Należy poszukiwać nowych źródeł inspiracji, czynieniem do- bra chronić swoją człowieczą godność przed unicestwieniem.
Czytam cię: Rok po roku/ liść po liściu/ ubywam/ ile jeszcze/ do obcowania z No- cą... Kazimierzu, czy mam prawo podej- rzewać, że chodzi o to wieczne „obcowa- nie” (nieuniknione – twoje i moje) w nie- bie i twarzą w twarz z Absolutem. Czy to nazywasz Nocą? Jeśli tak, to przybijmy piątki.
Bliskie jest mi rozumienie Absolutu jako Bo- ga według św. Bonawentury; Bóg jest Do- brem, do którego dąży człowiek, i Prawdą – źródłem wszelkiej prawdy ludzkiej... Jednak nie wiem, czy stanę z Nim twarzą w twarz, bo możliwe jest nie tylko wieczne obcowa- nie, ale także wyobcowanie lub wysłanie na pewien czas na duchową rehabilitację.
W mojej ostatniej książce poetyckiej Syce- nie nieznanym próbuję pojąć to, co niepo- jęte: patrzę na twarze żywych/ którzy idą ku śmierci/ widzę twarze umarłych/ którzy wracają.
Czy śmierć jest bramą życia? Wiara odpo- wiada: mors est ianua vitae!
Przybijmy kciuki.
40 LiryDram październik–grudzień 2020


































































































   40   41   42   43   44