Page 48 - 29_2020_LiryDram
P. 48

46 LiryDram
październik–grudzień 2020
dom rodzinny noszę w sercu jest niewielkie jak on
i nieszczelne jak
słomiany dach stodoły
wkrótce urwisko życia
runie w niewiadome
jeszcze spróbuję
uchwycić jej dłonie
jednak nierozerwalny uścisk nie będzie możliwy
nadszedł czas skinienia dotykam niedostrzegalne
** *
Wszystko co było powraca wypiera resztki czasu jestem osaczony
ale się nie wzbraniam drzwi odwrotu odcięte wyjściowe blisko
ta cała podróż była niszcząca potykaniem o obłudę
tych wiecznych z tamtego świata nie widzę ich a istnieją
nie czuję a tkwią we mnie wyobraźnia
przysłania prawdziwy obraz
staję się
przed – ogień
za – pomroka dookoła – dużo twarzy nie widzę ich


































































































   46   47   48   49   50