Page 85 - 29_2020_LiryDram
P. 85

Konrad Góra
Żywokost
Ja nie jestem roślina,
nie jestem żywokost,
w którym się pokładam, ale nie jestem nadzieja,
ja nie łączę tkanek.
Przyłóż mnie do pęknięcia, do szczeliny pod bandażem antyzaparzeniowym,
niech poszerza się,
niech mnie pochłonie, niechaj jadzi, źli się, pozwól przegnić mi ją
dla słońca, niech i je pochłonie, niech będzie ostatnim źródłem światła w domu i wszechświecie. A potem odejmij mnie
od rany i blizny, niech zapadnie zmierzch.
Ja nie wyrosnę w świetle.
Nie pomyślałem
Nie pomyślałem, patrzy całym ciałem, ta myśl kona, odkopuje, rozkurcza się, z zagryzionej wargi paruje aceton: - A kiedy śmierć byłaby przydatna, można by bać się o nią, zbierać to,
jak oddaje westchnienie zza różnicy ciśnień, jak rozbija bank i ołtarz, upublicznia dane, jak nie dane jej dożyć uznania,
można widzieć przez nią, nie pomyślałem, całym ciałem, miasto konań.
Z tomu Dzień został w nocy. Wiersze miłości i z nienawiści
październik–grudzień 2020
LiryDram 83


































































































   83   84   85   86   87