Page 101 - LiryDram_16_2017OK
P. 101
Maria Duszka ***
mglisty grudniowy wieczór błotnista wiejska droga
twój pocałunek
- dowód na istnienie Boga
***
kochałam kiedyś
pochowałam w sobie tę miłość
jestem trumną
Jerzy Jankowski ***
rany chmur jak parasol kładą cienie na biegające mrowie szare z dołu białe z góry jak krew o zmroku gęste obsypują wszystko szklanymi paciorkami
które rozpryskują się miliardami fontann
jak miliony wbijanych igieł. kłują
płyną te chmury nocami dniami latami
szalone kształtem najdziwniejszym z dziwnych
potwory straszne rumaki z białymi włosami
giną za horyzontem by pojawić się w innym wszechświecie nękając zmysły w innych mrowiskach. licznych
zerwać rany przegonić chmary chmur
pomieszać kolory zmącić krew popsuć kształty
zebrać paciorki osiodłać rumaki
wskoczyć do fontann przeskoczyć horyzont
rzucić igłami do góry i rozdeptać mrowiska. wszystkie
zrobić dobrze koniec świata raz a dobrze
lipiec–wrzesień 2017 LiryDram 99