Page 103 - LiryDram_16_2017OK
P. 103
Tłumaczę pana na włoski...
Moje wiersze chcą się pisać ciągle,
ale gasną na ostrzu długopisu...
Olga, tak niedawno z łabędziem na plaży
i plener. Każdy z malarzy pragnął
zmierzyć się z jej urodą
na opornym kartonie, płótnie,
a poeci bezradnieli w słowach
gdy szła... Po wszystkich kościołach zostawiam modlitwy za nią:
niech wróci oporne zdrowie
i poniesie jej dziewczęce pragnienia
przez góry i lasy, tam gdzie karnawał serca i spotkanie ze swoim drugim ja...
Olga, poezja w świecie absurdu,
świat na płatkach jabłoni...
najbliższy płacz...
Olga
Kiedy umierała Olga, sam Pan Bóg płakał.
Słuchając modlitw płynących z ziemi
bezradnie rozkładał ręce...
Olga, uśmiechnięta jak jabłoń przed burzą wiosenną, patrzyła ufnie w jeziora – zatopione oczy Pana
i wysyłała esemesy nadziei do pogodnego nieba...,
a Pan Bóg gładził jej włosy łzami rodziców, przyjaciół: ja też kiedyś umarłem, a wy przywróciliście mnie życiu. Olgo, to ty pragniesz dzisiaj wnieść szczęście
w mój zimny bezczas, w trwanie bez trwania,
jak wasze wieczne śniegi poza biegunami uczuć;
lecz Olga nie słuchała. Ona chciała uwierzyć,
że dla niej Pan stworzył łąki – na zawsze
i mewy nad wodami,
szczęśliwy piasek dzieciom, a ciału namiętne noce
i razem płakali objęci:
Pan, z krzyża zdjęty i Olga, podążająca za nim
jak we śnie.
lipiec–wrzesień 2017
LiryDram 101