Page 27 - LiryDram_16_2017OK
P. 27
nych spraw piszącego, nie może być uwikła- 2.Jest w wierszach Michała Zabłoc-
na w moment i miejsce, musi dążyć wyżej i głębiej, na terytoria obiektywne.
Choć paliwem tak rozumianej literatury jest konkretne życie, wydaje się klarować Zabłocki, to dzieło musi przypominać ka- merton, znajdować się blisko wzorca. Au- tentyczność i szczerość dzieła (Twórca nie powinien się zakłamywać) rozumiana ja- ko układ warunkujących się zmiennych: im więcej wewnętrznego uporządkowania w sobie samym, tym dzieło zorganizowane lepiej. Aby taki poetycki zamiar miał szansę spełnienia, duch twórcy musi otworzyć się na przepływ, na coś, co przychodzi do niego z zewnątrz, co z braku lepszego określenia można nazwać z dawna niesłyszanym, dziś już niemodnym określeniem: natchnienie (kawałek dalej powie poeta: Twórca w trak- cie procesu absolutnie musi zrzucić z siebie wszystkie więzy, żeby otworzyć się na du- cha. To jest natchnienie, którego nie wolno krępować).
Ale w tej odpowiedzi na ankietę Zabłoc- ki nieco dalej lokuje jeszcze jedną ważną myśl: Im bardziej się otworzę, tym bardziej zaskakujące owoce. Im więcej wiem z gó- ry, im bardziej się kontroluję, tym gorzej dla dzieła. Otóż jeśli życie jest dynamicz- ne i poddaje się mody kacjom (a poddaje się) i jeśli twórczość literacka z życiem zro- śnięta jest w stopniu bodaj najmocniejszym (a jest), to sama twórczość jest dynamiczna, podlega wahaniom oraz przemianom (nie- uzgadniających się przeciwieństw) i w tym sensie osiąga jakieś swoje constans. Wyni- ka z tego, co zresztą nie przeczy poprzed- nim myślom, że twórczość spełnia dla pi- szącego wyraźny cel poznawczy, skoro wy- dawać może zaskakujące owoce.
kiego zawarty jakiś rodzaj pochwa- ły życia doczesnego w jego wszystkich przejawach, ze wszystkimi jego odcienia- mi. Pochwała jest to jednak szczególna, bo zawoalowana, ujawniająca się tylko gdzie- niegdzie, najczęściej w jakimś prześwi- cie zdania, w pasażu wersu, nieraz w wy- głosie wiersza. W tonie dalekim od pro- stej a rmacji. Widzenie spraw, tych mię- dzyludzkich, tych własnych, tych ostatecz- nych, tego, mówiąc krótko: wewnętrzne- go bulgotania (Coraz więcej rzeczy dzie- je się w środku/ Nawet tam nie zaglądam/ Nie chcę się denerwować), które rodzi się w człowieku, kiedy styka się ze świa- tem i z czymś od świata większym, z ze- wnętrznością, ma raczej ciemne, tragicz- ne zabarwienie (Im bardziej uśmiechnię- tą twarz pokazują na wierzchu/ Tym wy- raźniej widzę pod spodem swoją trupią czaszkę). Wbrew pozorom, tej tragicznej tonacji nie osłabiają charakterystyczne dla Zabłockiego częste tony ludyczne. Klu- czowa dla światopoglądu poety wykładnia zasadniczo pozostaje niezmienna w kolej- nych dziewięciu książkach poetyckich, gdy w biogra i twórczej poety debiutującego już w 1982 roku na łamach czasopisma „Radar” uwzględnić wydaną ostatnio Ja- nowską.
Odnoszę wrażenie, że na zakreślonym przez poetę mocną kreską terytorium te- matycznym rządzi kilka powtarzających się tematów, wynikających z siebie, ściśle ze sobą powiązanych, nie tylko poprzez – powiedzmy niedokładnie rzecz oczywistą – przygody bohatera tych wierszy, ale rów- nież poprzez ich łączliwość, przepływ, wy- nikanie.
lipiec–wrzesień 2017 LiryDram 25