Page 56 - 44_LiryDram_2024
P. 56
Obecna sytuacja to jest najgorszy z możliwych scenariuszy. W związku z tym ja i ludzie tacy jak ja jesteśmy postrzegani jako skrajna le- wica. Wielu filmowców ma podobne poglądy i dlatego widzimy teraz próby zmian w syste- mie finansowania filmów, i obawiamy się, że za jakiś czas będzie to wyglądało jak na Wę- grzech, gdzie jedyny film, jaki można zrobić to wąsaty żołnierz pędzący na koniu i wy- chwalający przedwojenne Węgry. Ale oczy- wiście walczymy i się nie poddajemy. (brawa) Jak widać, nie da się oderwać sztuki od ży- cia, bowiem każda sztuka jest w jakiś sposób zaangażowana, dotyka ludzkich problemów, bolączek, strachów. Te dwa spotkania z Arim Folmanem na długo zostaną w mojej pamię- ci. To właśnie dla takich chwil każdego roku przybywam na Góry Literatury.
Ciekawe spotkania autorskie na Górach Literatury 2024
Wojciech Bonowicz to człowiek spo- koju, inteligencji oraz specyficznego poczucia lirycznej wrażliwości. Może dlatego
świetnie nadaje się na brata-łatę, który potrafi pocieszyć. W najnowszej książce, zaprezen- towanej na Górach Literatury jego artykuły zaspakajają potrzebę pocieszenia. Książka ta daje odrobinę wytchnienia spragnionym re- laksu intelektualnego. Autor zaznacza, że cho- dzi przecież o to, by człowiek pozwolił sobie na radość. I tak właśnie skonstruował ową książkę, dobierając wcześniej publikowane felietony z „Tygodnika Powszechnego”. Do- konał w nich zmian, gruntownie przerobił, z niektórych wybrał fragmenty tak, by pa- sowały do owej dziennikowej opowieści. Tak zredagowany dziennik czyta się świetnie, bo
teksty są mądre, życzliwe, przepełnione po- ezją, cytatami, mądrościami życiowymi osa- dzonymi w kontekstach. Poezji mamy w tej opowieści sporo. Zacytowani są: Piotr Som- mer, Ron Padgett, Ilona Witkowska czy James Tate. To ciekawe teksty i wybrane do zilustro- wania poruszanych kontekstów. Przemyślenia Bonowicza są w charakterze zwykłe i przez to nam wszystkim bliskie. W jednym z tekstów zastanawia się nad fenomenem ludzkiego oby- czaju. Podaje za przykład wrzucanie pieniąż- ków do fontann, by wrócić w to samo miejsce. „W ten sposób w Fontannie di Trevi ląduje co roku około półtora miliona dolarów. W sezonie drobne trzeba wyławiać codziennie, inaczej fontanna szybko się przepełni” [s.14]. Nasze obyczaje są nieodgadnione, a autor opowia- da o nich w sposób bardzo życzliwy. Znaj- duje swoje prywatne małe ratunki na pogoń świata, na trudy życia. Ratować można się choćby spaniem, nieruszaniem się „jak kot, który w świecie pełnym niepotrzebnego ru- chu zastyga, kontrapunktuje. Ludzie wariują od ruchu. Kot przygląda się ludzkiemu świa- tu, popychanemu nieustannie niewidzialnym wiatrem, i pewnie gdzieś wewnątrz swojej ko- ciej duszy wyłącza go i osądza. Kot Leon jest sędzią sprawiedliwym, który nie znosi głodu i podniesionych głosów. Sam udaje, że poluje tylko kilkanaście minut dziennie. Dlaczego lu- dzie udają, że polują przez cały dzień?” [s.28]. W swoich rozważaniach autor dotyka również spraw polityki, a jedna z konstatacji najbar- dziej przypadła mi do gustu: „Idee w Polsce podrywają się do lotu jak ptaki, w które ktoś bezustannie rzuca kamieniami. Trudno im osiąść na jednym miejscu, założyć gniazda, wychować potomstwo” [s.158]. Ma ta książka moc życzliwości i dobra w sobie. „Spotkanie kogoś, kto podziela nasz niepokój, może być
54 LiryDram lipiec–wrzesień 2024