Page 129 - 32_LiryDram_2021
P. 129

 Chciałoby się zadać pytanie – czy na prze- strzeni wieków tak mało było wybitnych ma- larek, graficzek, rzeźbiarek, czy tylko ktoś nie chciał o nich napisać?
Ja podczas swojej pracy dydaktycznej pozna- łem wiele zdolnych i wybitnych studentek, dlatego jestem przekonany, że utalentowa- ne kobiety były zawsze i zawsze będą. Ich głos od dawna przebija się w sztuce, cho- ciaż ciągle jeszcze nie są w pełni doceniane. Wyrażenie „sztuka kobieca”, nawet jeśli nie jest wyłącznie określeniem pejoratywnym, to najczęściej wyczuwamy w nim porozumie- wawcze mrugnięcie okiem, sugerujące po- błażliwość w stosunku do tego, co zapewne jest płytkie; nazbyt wrażliwe, „estetyczne”; i oczywiście emocjonalnie banalne.
Tyle wystarczy moich teoretycznych rozwa- żań, co by to było, gdyby oprócz Jana Ma- tejki polska sztuka otrzymała panią Matejkę. O niedocenionych kobietach w dziedzinie sztuki można pisać długo, dlatego nie bez trudu ograniczę swój akademicki wykład, ponieważ ta opowieść powoli zmierza do konkretnej historii o studentce WSA, muzie, modelce, mamie i artystce – właśnie o Ma- tejce (zdrobnienie od imienia Matea), czyli o Julii Matei Petelskiej – Althamer. Zgodnie z rozpowszechnioną opinią artystki są dziwne, trudno je zaakceptować, w prze- ciwieństwie do muz i modelek, które jako obiekty zachwytu są uwielbiane. Z tym, że te ostatnie zasługują na podziw i zaintereso- wanie dopóty, dopóki odgrywają przypisane
lipiec–wrzesień 2021
LiryDram 127
fot. Robert Manowski





























































































   127   128   129   130   131