Page 130 - 32_LiryDram_2021
P. 130

   im role, świecąc światłem odbitym od talen- tu genialnego artysty.
Myślę, że wiele na ten temat mogłaby nam opowiedzieć Camille Claudel – niepokorna genialna rzeźbiarka, która wskutek swojej miłości do sztuki i do Augusta Rodina na resztę życia została wysłana przez własną rodzinę do zamkniętego ośrodka dla obłą- kanych na południu Francji.
Jak widać, artystki mogą wydawać się nie- bezpieczne i nie tak miłe jak muzy. Muzy, czyli boginie sztuki i nauki, w świecie ar- tysty są bardziej pożądane niż niezależne partnerki i artystki.
W „masowej” świadomości istnieje wyobra- żenie muzy wielkiego artysty: powinna być młoda i piękna oraz błyskotliwa. Wypadałoby, aby była barwna jak motyl, niezwykle inspi- rująca, wyrozumiała i troskliwa, ale również wyrazista i elektryzująca. Muza to wzór oso- bowy kobiety, o której marzy niejeden twórca. Zapowiedź ucieleśnienia tego mitologiczne- go zjawiska pojawiła się u schyłku zeszłego stulecia ( w 1999 r.) pod postacią młodej Ju- lii Matei, i to w samym centrum Warszawy, tuż przed nigdy nieistniejącym gmachem Aktywnego Studium Plastycznego Technik Teatralno-Filmowych.
Julia Matea Petelska, jeszcze wtedy nie Al- thamer, ale z tych Petelskich, przybyła prosto z Gdańska, aby studiować sztukę charakte- ryzacji u samej legendarnej Agaty Manow- skiej w nowo powstałej warszawskiej szkole artystycznej, zwanej ASPTTF.
Malując i rysując w grupie twórczych dziew- czyn, dzięki zapałowi i wytężonej pracy w pracowni technik teatralno – filmowych prowadzonej właśnie przez Agatę Manowską (obecną dyrektor Wyższej Szkoły Artystycznej w Warszawie), rozwinęła talent, a z czasem
przekroczyła ramy programu studium i pla- stycznych obszarów charakteryzacji.
Jako wykładowca historii sztuki, malarstwa i rysunku, myślę, że mógł być to jeden z naj- szczęśliwszych okresów jej twórczego życia. Ten czas można podsumować słowami: mło- dość, pasja, nadzieja i miłość.
Tu łapię typowy dla starszego profesora cięż- ki oddech i z trudem piszę dalej.
Choć była jedną z najwybitniejszych i najbar- dziej obiecujących studentek, to do dyplomu plastyka przystąpiła z opóźnieniem. Mała prze- rwa w edukacji artystycznej miała na imię Gaja. Malutka córeczka stała się najważniejszym wy- zwaniem i projektem jej młodego życia, dlate- go z oczywistych względów dalszy artystyczny rozwój został odwleczony w czasie.
Podobne przypadki zdarzają się w murach niejednej uczelni, podobną historię mogłoby opowiedzieć o sobie wiele zdolnych dziew- czyn. Można nawet napisać dla nich jedną wspólną biografię ukazującą, jak to z obiecu- jącej artystki: malarki, charakteryzatorki, sce- nografki lub reżyserki zmieniły się w młode mamy. Oczywiście zamiast się tym martwić, warto pogratulować i kibicować szczęściu, jednak z perspektywy profesora dostrzega się, że zawsze pozostaje wtedy poczucie ja- kiegoś niedosytu, a nawet straty.
Mimo wszystko w tym refleksyjnym smut- ku ciągle jest nadzieja, że przyjdzie czas, w którym iskra talentu znów rozpali ogień prowadzący poprzez pasję do artystycznego samospełnienia.
Wrażliwa dusza niegdyś wybitnej absolwent- ki szkoły artystycznej i obiecującej kreatorki przestrzeni scenicznej karmiła się bliskością sztuki współczesnej, głównie projektami mę- ża. Było tak, ponieważ w świecie Julii Matei mijały lata, w których kolejne ważne etapy
128 LiryDram
lipiec–wrzesień 2021




















































































   128   129   130   131   132