Page 134 - 32_LiryDram_2021
P. 134

  Ktoś powie – nie ma co płakać, trzeba być wdzięczną. Kobieta z trójką dzieci powinna się cieszyć, że ma takie niespotykane możli- wości. Żyje jak wybranka losu, która wiedzie ciekawe, wręcz ekscytujące i dostatnie życie u boku znanego artysty. Podróżuje w egzo- tyczne zakątki świata, chodzi na wernisaże, nic jej nie brakuje, a jej wizerunki sprzeda- ją się za duże pieniądze. Przecież może być drugą Galą, a jak nie chce, to i tak zawsze zostanie piękną kobietą, przydatną i użytecz- ną również jako matryca do wykonywania cennych obiektów sztuki.
Ktoś inny uzna, że żadna kobieta nie musi poddawać się takiemu „uwielbieniu”, a je- śli ulega, to znaczy, że sama tego chciała. Jednak w pewnych warunkach partnerstwo bywa trudne. Gdyby była wolną artystką, to miałaby szanse na to, aby szargać nerwy artysty oraz nim poniewierać, i w ten spo- sób go inspirować. Tym samym stałaby się równorzędnym partnerem, ale wtedy nie byłaby muzą. Takie zbuntowane muzy, któ- re ujawniają swoją siłę, są postrzegane ja- ko famme fatale – ucieleśnienie archetypu kobiety niegodziwej, amoralnej, zwodniczej i przynoszącej mężczyźnie zgubę.
Na pewno znamy ten schemat. Taka kobieca moc bywa ukazywana w wielkiej literaturze lub w wybitnych filmach. Jej karykaturalny obraz widoczny jest również w cyklach gra- ficznych „Xięga bałwochwalcza” autorstwa Bruno Schulza. Ta trudna do zdominowania kobieca energia wywołuje silne emocje i po- przez upokarzające i fetyszystyczne umniej- szenie artysty porusza w nim inny ładunek energii twórczej. Artysta odrzucony, upoko- rzony i zdradzony to też klasyczny archetyp, mający swoje źródło w męce ukrzyżowane- go Zbawiciela.
Wtedy artysta choć umęczony i cierpiący nadal pozostaje Bogiem, a przebiegła ko- bieta – wamp jest elementem niezbędnym do realizacji jego projektu, stając się żeńską wersją Judasza i potomkinią zuchwałej Ewy. Patrzeć na taką rajską Ewę można też ina- czej i zamiast odwoływać się do stereotypu wampa, lepiej przywołać ikonę feministek, dumę Meksyku, czyli niepełnosprawną kobie- tę, której artystyczna umiejętność szczerego wyrażania prawdy o sobie zachwyciła świat. Warto kontemplować charakterystyczną uro- dę Fridy Kahlo, uwiecznionej w autoportre- tach jej piękne, ale harde spojrzenie – po to aby poczuć siłę i przejrzeć się w oczach wy- jątkowej kobiety.
Wszystko to nie jest takie proste z perspek- tywy matki i muzy domowej, której głównym zadaniem stało się stworzenie przestrzeni, gdzie artysta dla dobra rodziny, w poczuciu bezpieczeństwa i spokoju, mógłby odpoczy- wać od zewnętrznego świata i zgiełku cywi- lizacji. W takiej przestrzeni zaopiekowany twórca może w bezpiecznym poczuciu eg- zystencjalnego bólu usiąść na tronie, napić się dobrego wina czy coś zapalić.
Wówczas muza domowa zamiast walczyć jak Frida i pobudzać jak Dora Maara powinna raczej parzyć kawę dla kuratorów, przygo- towywać śniadania dla galerzystów, uśmie- chać się miło, a potem wstawiać brudne na- czynia do zmywarki . Właśnie taka partnerka to przecież synonim piękna i doskonałości, dla niej się tworzy...., ale przez nią tworzyć nie można!
Związki artystyczne łatwe nie są – zresztą podobnie jak wszystkie inne.
Wrażliwa dusza artystki też bywa oczywistym przekleństwem, ale i szansą na emigrację wewnętrzną, wówczas gdy jej partner jak
132 LiryDram
lipiec–wrzesień 2021

























































































   132   133   134   135   136