Page 47 - 32_LiryDram_2021
P. 47

czy wydarzenia zapisane na kartach historii, jednak nie przedstawia tych przynoszących radość, a raczej, idąc w kierunku podtytułów, skupia się na siejących grozę, które podobnie jak Diabelskie skrzydła na młyńskiej górze / wciąż tną powietrze... (s. 45) i choć ... góry to cud wielokrotny (s. 44), to jednak ...są łza- mi pisane, / wyrzeźbione dłutem lodowym (s. 44). W nich wydarzyć może się wiele, niestety czasami również niemożliwych do wytłumacze- nia historii, jak nawiązanie do niewyjaśnionej tragedii z 1925 roku, gdy na Przełęczy Lodo- wej śmierć ponieśli Kazimierz Kasznica, jego syn oraz Ryszard Wasserberger:
na Lodowej Przełęczy Kasznicowie zasnęli, próżnią wiatru dotknięci jak pradawni rycerze.
Świat na poły baśniowy, a na poły zdradliwy
(s. 43), czy do miejsca, w którym tylko trzci- ny wiedzą gdzie / pochowano kobiety z jezio- ra (s. 63), kiedy na dziewczęcych udach krew / w sinych ustach zastygło powietrze (s. 62). W ten sposób bardzo obrazowo przedstawia wydarzenia w kaszubskim Borucinie, gdy w 1945 roku do wsi wkroczyła Armia Czer- wona i kobiety zostały potraktowane w najbar- dziej brutalny sposób, który doprowadzał do tego, że wolały umrzeć, niż pozostać w zasię- gu wspomnianych żołnierzy. Autorka nie za- pomina również o zbrodniach podczas II wojny światowej, przytaczając wspomnienia z obozu koncentracyjnego w Ravensbrücku, gdzie pro- wadzono eksperymenty medyczne na więźniar- kach, w wyniku których Na porannym apelu brakuje kilku robotnic. / Nie stawia się trzyna- stoletnia Marysia. / Skrupulatna Herta Oberhe- user notuje: / Kolejny numer. Eksperyment trwa. (s. 61). Przypomina czytelnikowi Godzi- nę „W” pytając w ironiczny sposób:
Jeśli nie doszłoby do powstania, kim staliby się Baczyński i Mencel? (s. 64)
sugerując jednocześnie, potrzebę wydarzeń, ale nie dla rozgłosu, który w pierwszej chwi- li nasuwa się na myśl, a dla konieczności pa- trzenia dalej, niż własne „ja”. To tylko jedne z nielicznych przytoczonych sytuacji. Poetka nie boi mówić się o tych wydarzeniach głośno, a jej poezja ma stać się narzędziem do pozna- wania historii. Dodatkowo Jarosz trochę igra z czytelnikiem. Poruszając tematy dotyczące zbiorowości, jakże ważne dla społeczeństwa, przeplata je ze wspomnieniami najbliższych, które dla indywidualnej jednostki są tak sa- mo ważne, jak te duże dla ogółu. Jak pisałam wyżej, potrafi łączyć różne elementy ze sobą, więc takich powiązań jest bardzo wiele i bio- rąc pod uwagę kolejny podtytuł sugeruje, że często widzimy tylko to, co bardzo chcemy zo- baczyć, a wystarczy, by coś zmąciło ten obraz i stajemy się bezbronni, jak przywołany w le- gendzie Sinych Wirów Bies – Szmaragdowy, który zachwycał się swoim odbiciem w wo- dzie, uznając to za idealny stan, a wystarczy- ło zmącenie wody, by stracić tę przyjemność. Podobnie jest z ludźmi. Zdecydowanie trudniej mówi się o sytuacjach, gdy powstaje na nich rysa. Nie potrafimy jej przyjąć, nie potrafimy przyznać się do własnej słabości i trudno jest się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Stajemy się wierszową kosówką, która ... Będzie w stra- chu, / ludziom więcej nie zaufa, / bo się drwali boi. (s. 46). Wszystko to autorka podsumowu- je w wierszu Drzewa, który dobitnie mówi, co pozostaje po tych wszystkich wydarzeniach:
krzyże przydrożne wznosząc ramiona proszą o modlitwę ciszy (s. 70)
lipiec–wrzesień 2021
LiryDram 45


























































































   45   46   47   48   49