Page 88 - 32_LiryDram_2021
P. 88

  86 LiryDram
lipiec–wrzesień 2021
Agnieszka Tomczyszyn-Harasymowicz
W Szamotułach wsiada wepchnięta przez anioła
stróża, roznosi zapach leków, pociąg porywa
jak wierzchowiec; kości trzymają się laski, ubytki wapnia równają się ubytkom bliskich.
Usadowiona wyjmuje różaniec i siąpi zdrowaśki, to ostatnia podróż do chorej siostry, liczy stacje jak tajemnice bolesne, okulary nie dają pewności, zasypia ukołysana mantrą. W Choszcznie
anioł nie może jej dobudzić.
mama wychodzi, sprząta mieszkanie, wyrzuca zaległości nie ścieli łóżka, położy tu wezwania do życia
przeciera szyby i okulary, pakuje wypisy, telefon i naładowane chmury
maluje paznokcie na niebiesko, włosy na rudo, nie może uspokoić tkliwego brzucha
zabiera drobne na ostatnie wydatki, nie chce niczego powiedzieć na wyrost
wychodzi z zieloną walizeczką jakby wyjeżdżała na wczasy
Ruchy warg mogłyby zdradzić prawdziwe
poglądy, żałoba i tak wszystkich zaskoczy –
dobranoc wszystkim tępym obietnicom, przerwanym żyłom, zwiniętym pępkom, zacznijcie od źródła w górze rzeki,
dobranoc wszystkim szorstkim dokumentom, pieczęciom ważniejszym od człowieka, czarnym flagom wyciętym z komiksów.
Dobranoc, każdy pogląd zostanie przyjęty, każdy Ikar wyjęty z oceanu żywy.

















































































   86   87   88   89   90